Mistrzynie Polski oczywiście podchodziły do konfrontacji w roli wielkiego faworyta i w żadnym stopniu nie zawiodły oczekiwań kibiców. Co warte podkreślenia dość mocno rozpoczęły konfrontację, dzięki czemu szybko wypracowały sobie całkiem sporą przewagę. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka mimo ambicji nie były w stanie postawić się renomowanym, zagranicznym gwiazdom Wisły. Te, podobnie jak wcześniej liderowały pod względem zdobyczy punktowej. Już pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23:11.
[ad=rectangle]
Trzeba przyznać, że do trzydziestej minuty gospodynie utrzymywały w miarę równe tempo. Stąd też przeciwniczki tylko momentami zaliczały skuteczne zagrania. Ciężko przychodziło im się przebić przez solidną defensywę uczestnika europejskich pucharów. 13 oczek Hanny Luburgh czy 11 Aldony Morawiec, wziąwszy pod uwagę końcowy rozrachunek to za mało, by dotrzymać kroku tak renomowanemu klubowi. Do przerwy Akademiczki przegrywały 23:41 i nic nie wskazywało na odmianę scenariusza. Właściwie jedyną niewiadomą kwestię stanowiły rozmiary coraz szybciej nadchodzącego triumfu.
Kolejne odsłony potwierdziły dominację czempiona. Dowodzony przez Jantel Lavender oraz Allie Quigley team wykorzystywał wszelkie braki lublinianek. Widać było większą dojrzałość, doświadczenie faworytek publiczności. Poza wymienionymi koszykarkami bardzo poprawnie spisał się także duet rozgrywających - Cristina Ouvina i Courtney Vandersloot. Obie podczas długiego sezonu bez wątpienia wykonają jeszcze kawał pożytecznej roboty dla swojego kolektywu.
AZS podreperował bilans w decydującej batalii kiedy wiślaczki trochę spowolniły. Wobec tego dało im się uzyskać przyzwoitą liczbę trafień, chociaż trudno chwalić je za sobotnie dokonania. Niemniej w następnych konfrontacjach, gdy naprzeciwko staną mniej wymagający oponenci ekstraklasowy debiutant powinien wypaść lepiej. Zwłaszcza, że posiada ciekawy potencjał.
Białą Gwiazdę zaś czeka chwila wolnego, a w środę podejmie rosyjską ekipę Dynamo Kursk.
Wisła Can Pack Kraków - Pszczółka AZS UMCS Lublin 81:56 (23:11, 18:12, 25:14, 15:19)
Wisła: Quigley 20, Lavender 19, Ouvina 9, Vandersloot 8, Skobel 7, Żurowska-Cegielska 6, Petronyte 6, Abdi 4, Kaczmarczyk 2, Ciężadło 0.
AZS: Luburgh 13, Morawiec 11, Poppens 7, Kotnis 6, Żandarska 5, Bejtić 5, Taylor 5, Piędel 2, Trzeciak 2, Witkoś 0.