Rywalizacja o brązowe medale Tauron Basket Ligi nie rozpoczęła się dla Trefla pomyślnie. Pierwsze spotkanie, rozegrane na własnym terenie, przegrał minimalnie 75:76. Przez tę porażkę znalazł się w trudnej sytuacji i aby myśleć o zajęciu trzeciej lokaty, musiał niedzielne starcie w Radomiu wygrać.
[ad=rectangle]
W hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji zaprezentował się dużo korzystniej niż w czwartek. - Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w pierwszym meczu. Wiele razy w tym sezonie byliśmy już pod ścianą, ale zawsze wychodziliśmy spod niej obronną ręką - podkreślił po zakończeniu drugiego pojedynku Adam Waczyński.
W czwartkowym spotkaniu obwodowy zdobył najwięcej w szeregach swojego zespołu, bo 16 punktów. Wtedy jednak na niewiele się to zdało. W niedzielę ponownie wyróżnił się najbardziej, ale tym razem poprowadził sopocian do triumfu 73:60. Na swoim koncie zapisał 18 "oczek" i zebrał 5 piłek.
Przyjezdni na samym początku osiągnęli wyraźną, kilkunastopunktową przewagę, którą utrzymali do ostatniej syreny. Dzięki temu kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. - Na pewno zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Wygraliśmy przede wszystkim zbiórkę - zwrócił uwagę 24-latek. Goście zdominowali w tym elemencie rywali 45:29.
O ile w pierwszym meczu Rosa świetnie poradziła sobie bez swojego nominalnego centra, o tyle w rewanżu jego absencja była widoczna gołym okiem. - Wiedzieliśmy, że nie ma Kirka Archibeque'a. W zeszłym meczu tego nie zrobiliśmy, teraz zdominowaliśmy deskę. Myślę, że to było kluczem do sukcesu. Rosa nie mogła się wstrzelić, nie potrafiła też zebrać - zaznaczył "Waca".
Zawodnicy Trefla trafili 9 na 20 prób z dystansu. Z kolei radomianie zaledwie 4 na 21. - Wróciła nasza skuteczność za trzy punkty i to na pewno cieszy. Zrobiliśmy jeden krok w kierunku tego, aby zdobyć ten brąz. Wracamy teraz do Sopotu i zrobimy wszystko, aby zakończyć tę serię na naszą korzyść - zapowiedział Waczyński.
Trzeci, decydujący mecz o brąz odbędzie się w środę o godz. 18.30.
HEJ TREFL!!!