Mecz ze Śląskiem na długo w mojej pamięci - rozmowa z LaceDariusem Dunnem, graczem AZS-u Koszalin

- W rywalizacji ze Zgorzelcem zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby zaprezentować się jak najlepiej - mówi LaceDarius Dunn, gracz AZS-u Koszalin.

Karol Wasiek: Jakiś czas temu zakończyliście rozgrywki w Tauron Basket Lidze. Jaki to był sezon dla AZS-u Koszalin?

LaceDarius Dunn: Ten sezon to jedna wielka sinusoida z naszej strony. Uważam, że zaczęliśmy dość kiepsko, ale z końcówki możemy być zadowoleni. Zwróć uwagę na fakt, że ostatnie mecze graliśmy w siedmiu, a i tak udało nam się osiągnąć sukces w postaci w play-offów. To nieprawdopodobne! Jestem naprawdę dumny z tego, jak skończyliśmy ten sezon. Mam wielki szacunek do chłopaków za postawę w ostatnich tygodniach.

Z postawy zespołu zadowolony jesteś także w meczach z PGE Turowem?

- Jestem zdania, że w dobrym stylu pożegnaliśmy się z naszymi kibicami. W rywalizacji ze Zgorzelcem zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Mieliśmy zaledwie siedmiu zawodników w rotacji meczowej i nie było nam łatwo grać z taką drużyna, jak PGE Turów.

[ad=rectangle]

Jak ocenisz drużynę PGE Turowa?

- To bardzo silna drużyna, która tak naprawdę nie ma słabych punktów. Mają 11-12 zawodników w rotacji i ciężko jest rywalizować z takim zespołem. My, niestety, musieliśmy sobie radzić w okrojonym składzie, co miało wpływ na tę rywalizację.

Wąska rotacja była kluczem do tej rywalizacji? Czy coś innego?

- Jestem zdania, że jeśli mielibyśmy w swoim składzie Krzysztofa Szubargę oraz Piotra Dąbrowskiego, to nasze szanse znacznie by wzrosły. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Zresztą to byli nasi kluczowi zawodnicy w dolnych "szóstkach" i poniekąd taktyka zespołu była ustawiana właśnie pod tych graczy.

Tego przysłowiowego "farta" trochę wam zabrakło...

- To prawda! Można powiedzieć, że w rywalizacji ze Zgorzelcem już na samym początku byliśmy na straconej pozycji z racji kłopotów, które mieliśmy ze składem. Nie ma co się oszukiwać, ale nie da się grać w siedmiu na pełnych obrotach przez 40 minut z taką drużyną jak PGE Turów.

Najlepszym zespołem w Polsce?

- Nie chcę tego oceniać. Pozwolisz, że zachowam swoje zdanie dla siebie (śmiech).

Wracasz jeszcze pamięcią do tego szalonego spotkania we Wrocławiu, w którym zdobyłeś 40 punktów?

- O tak! Wiesz, że jeszcze nigdy nie udało mi się przekroczyć granicy 40 punktów? To były naprawdę świetne zawody w moim wykonaniu, jak i całej drużyny. Obok punktów dołożyłem także przechwyty, zbiórki Mogę z całą świadomością, że to było najlepsze spotkanie w mojej karierze.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: