W kontekście Pacers dużo mówi się w mediach o kryzysie, dołku, upadku itp. Rzeczywiście ostatnie dwa miesiące to istne tortury dla fana koszykówki w amerykańskim stanie Indiana. W braku formy zawodników Franka Vogela upatruje się szansy dla Wizards na wyeliminowanie pierwszej siły Konferencji Wschodniej po fazie zasadniczej.
[ad=rectangle]
Sporo podobnych głosów pojawiło się także w naszym kraju. "Z tak grającymi Pacers powinni wygrać", "Nawet Sixers nawiązaliby walkę" - to przykłady haseł często spotykanych w Internecie. Trzeba z tym uważać, bo to wciąż zespół, który posiada w składzie chociażby Paula George'a. Indiana grała słabo i w 1. rundzie była już o włos od przedwczesnej wyprawy na ryby, ale to właśnie 24-latek wciągnął ich dalej, a indywidualnie znów wyglądał jak kandydat do nagrody MVP z początku sezonu regularnego.
Pacers weszli do play off z 1. miejsca i wciąż mają przewagę parkietu, aż do finału NBA (chyba, że z Zachodu awansują Blazers - z nimi ten atut również będzie im przysługiwał). Atlanta Hawks nieźle ich nastraszyli, ale w decydującym, siódmym starciu przebudził się nawet - choć akurat w jego przypadku nadal nie ma się czym zachwycać - Roy Hibbert (13 pkt., 7 zb., 5 bl.). A pod względem stylu gry i konfrontacji poszczególnych zawodników ekipa z Waszyngtonu powinna Pacers pasować bardziej.
Przede wszystkim wysocy gracze z Indianapolis nie będą musieli ganiać po obwodzie za takim Pero Anticiem. Grając bliżej obręczy, Hibbert będzie mógł powrócić do swojej rutyny i to może pomóc mu odnaleźć odpowiednią dyspozycję. Jeśli jednak "Big Roy" nadal będzie tylko udawał, że gra w koszykówkę, to duet Nene-Gortat sprawi, że znów kręcąc w niedowierzaniu głową, posadzi swoje cztery litery na ławce. Poradzili sobie z połówką Joakima Noah, poradzą sobie z ćwiartką Hibberta.
Poza tym skoro Pacers tak źle grało się na dystansie z Jastrzębiami, to i Czarodzieje mogą nieco kombinować z rozciąganiem gry. Hawks zgubiła zbyt duża ilość oddawanych rzutów za 3 pkt. (20-79 w dwóch ostatnich meczach serii!), ale jeśli podopieczni Randy'ego Wittmana zachowają rozsądne proporcje, może się to okazać kluczową przewagą. Bradley Beal i Trevor Ariza w sezonie zasadniczym osiągnęli najlepsze wskaźniki skuteczności zza łuku w karierze, a w serii z Bulls rzucali odpowiednio na 45,5 oraz 46,4 proc. W pierwszej rundzie Wizards nie oddawali takich rzutów zbyt wiele. 16,2 próby na mecz to wynik gorszy tylko od Grizzlies, ale pod względem celności uplasowali się na drugim miejscu (38,3 proc.).
Sporą przewagę stołeczni będą mieć na pozycji nr 1. George Hill nie da rady odpowiednio przykryć Johna Walla, więc ten powinien atakować jak najwięcej. W serii z Chicago zdobywał średnio 18,8 pkt. i ponad 9 razy w każdym meczu stawał na linii rzutów wolnych. Frank Vogel może poszczuć go Paulem Georgem - tak jak to miało miejsce z Jeffem Teaguem w 1. rundzie - i na ten wariant również Wizards muszą być przygotowani.
Trzeba pamiętać, że to wciąż Indiana Pacers. Taka lepsza wersja Chicago Bulls, która mimo kiepskiej dyspozycji w ataku zachowała swoją wartość w obronie. Osiągnęła najlepszą spośród 16 drużyn efektywność, tracąc przeciętnie raptem 98,2 pkt. na 100 posiadań. Trzeba pamiętać, że mają Paula George'a, który w siedmiu potyczkach z Hawks notował 23,9 pkt., 10,7 zb., 4,6 as. i 2,4 prz. Jest też szalony Lance Stephenson, który swoje 15,4 pkt. zdobywał na 48-procentowej skuteczności, dokładając prawie 9 zbiórek. No i 218-centymetrowa, 132-kilogramowa "śpiąca królewna" po Uniwersytecie Georgetown.
Wizards wygrali z Bulls w serii 4-1, przez prawie 1,5 meczu radząc sobie bez Nene Hilario (mecz zawieszenia za szturchańce z Jimmym Butlerem). Pacers zdołali awansować, mając tylko na jedno spotkanie Roya Hibberta. To będzie ciekawa rywalizacja z Polakiem w jednej z głównych ról. Z Polakiem, który jak na razie jest w tej parze najlepszym centrem w fazie play-off i walczy o nowy, maksymalny kontrakt po tym sezonie. Indiana ma swoje gwiazdy, ale Waszyngton to chyba po prostu lepsi kumple i to może pomóc im w sensacyjnym awansie do finału Konferencji Wschodniej. Cała presja spoczywa na rywalach.
Pierwsze starcie już w nocy z poniedziałku na wtorek o godzinie 1 polskiego czasu.
Wyniki w rundzie zasadniczej:
29.11 - 93:73 dla Pacers (w Indianapolis)
10.01 - 93:66 dla Pacers (w Indianapolis)
28.03 - 98:73 dla Wizards (w Waszyngtonie)