Wikana Start sprawił nie lada niespodziankę. Najpierw dwukrotnie pokonał Twarde
Pierniki w ich hali, a następnie rozprawił się z nimi przed własną publicznością i w ćwierćfinale zwyciężył 3:0. - Start wygrał tę serię zasłużenie. Był lepszym zespołem. Walczyliśmy, zostawiliśmy serce na boisku. Próbowaliśmy, tego nam nikt nie zarzuci, ale nie wyszło i przegraliśmy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Michał Jankowski.
26-letni skrzydłowy był najskuteczniejszym koszykarzem Polskiego Cukru SIDEn w sobotnim meczu. Zapisał na swoim koncie 16 punktów, z których aż 13 zdobył w trzeciej kwarcie. Nie zdołał jednak uchronić zespołu przed porażką 63:67. O przegranej toruńskiej ekipy zadecydował brak koncentracji w końcówce. - W końcówce są nerwy. To udziela się nawet doświadczonym zawodnikom. Zdarzyły się takie błędy. Zespół z Lublina był spokojniejszy. Miał zapas dwóch zwycięstw, więc podszedł do tego ze spokojniejszą głową, wykorzystał to i wygrał - analizuje były zawodnik PGE Turowa Zgorzelec.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Jankowski w styczniu opuścił Energę Czarnych Słupsk i dołączył do Twardych Pierników. Jego zadaniem było wzmocnienie i tak już silnej drużyny, i wprowadzenie jej do Tauron Basket Ligi. - Takie były założenia. Nie udało się. Jest mi przykro. Dałem z siebie wszystko, zostawiłem 100 procent na boisku. Okazało się, że to jest za mało. Każdy z nas jest zawodowcem. Konsekwencje tej porażki weźmiemy na siebie. Trudno, to też jest element sportu i trzeba umieć przegrywać - uważa Jankowski.