WKS Śląsk Wrocław póki co idzie w szóstkach jak burza. Podopieczni trenera Jerzego Chudeusza wygrali swoje wszystkie mecze w drugiej fazie rozgrywek. W kolejnym meczu na przeszkodzie wrocławian stanie AZS Koszalin. - Ostatnie tournee po wybrzeżu pokazało, że klimat nadmorski nam służy. Zobaczymy z kolei jak to będzie w Koszalinie. Ten mecz jest kluczowy, bo zarówno AZS jak i Asseco depczą nam po piętach, ale jestem przekonany, że chłopaki zrobią wszystko by wywieźć z Koszalina dwa punkty - przyznaje środkowy Śląska, Jakub Parzeński.
Parzeński jednak w meczu nie wystąpi. W spotkaniu z Polpharmą nabawił się urazu, który wyłącza go na jakiś czas z gry. - Z moim zdrowiem rzeczywiście nie jest najlepiej. Skręciłem kostkę i moja przerwa może potrwać 2-3 tygodnie - dodaje gracz Śląska.
W lepszej wyjściowej sytuacji jest WKS, który ostatnimi wygranymi zbudował przewagę nad będącymi za jego plecami zespołami z Koszalina i Gdyni. - Póki co wszystko idzie zgodnie z planem, nasz cel na ten moment to siódme miejsce. Mimo wszystko nie można jeszcze myśleć o play-offach, ponieważ zostało kilka spotkań w szóstkach. Musimy pozostać maksymalnie skoncentrowani żeby nie pogubić punktów szczególnie w meczach u siebie - ostrzega Parzeński.
On sam uchylił rąbka tajemnicy o coraz częstszej grze Śląska piątką Polaków na parkiecie. - Wcale nie dziwię się, że korzysta z polskiej piątki, ponieważ uważam, że mamy naprawdę dobry zestaw Polaków w składzie - stwierdził.
Parzeński zapytany o to jak ocenia powrót grę Śląska po powrocie do elity odpowiedział: - Powiem szczerze, że powrót oceniam pozytywnie. Co prawda założeniem był awans do "szóstek" i pewny udział w fazie play-off, ale myślę że Puchar Polski czy też wygrane z wyżej notowanymi rywalami w sezonie zasadniczym mogą być powodem do dumy zarówno dla nas – koszykarzy jak i dla kibiców, działaczy czy miasta Wrocławia.