Trzecia kwarta. To wtedy nastąpił przełom. Przełom, który zainicjował Roderick Trice. Amerykanin grał wprost znakomicie, a gdynianie - słynący przecież z twardej i dość szczelnej defensywy - nie potrafili się z nim uporać. 29-letni zawodnik trafiał właściwie z każdej pozycji, a Energa Czarni zdołali odskoczyć od Asseco. Gospodarze byli zagubieni (przez kilka minut nie potrafili zdobyć choćby "oczka", tracąc przy okazji 19 z rzędu!) i w pewnym momencie mieli już 20 punktów straty, choć przed ostatnią odsłoną zdołali minimalnie zmniejszyć dystans.
Zawodnicy Davida Dedka otrzymali jednak bolesny cios, po którym już nie zdołali się podnieść. Wcześniej nic tego nie zwiastowało. Do przerwy znacznie częściej na prowadzeniu znajdowali się żółto-niebiescy, którzy mieli udany początek. W tym udział miał naturalnie A.J. Walton. Słupszczanie przez długi czas musieli gonić przeciwnika, a dopiero w drugiej kwarcie zdołali przejąć inicjatywę. Dzięki temu odrobili straty z nawiązką.
Asseco w ostatniej partii próbowało jeszcze wrócić do gry, ale ofensywa tej drużyny nie była rozkręciła się dopiero w końcówce (Fiodor Dmitriew zaczął trafiać z dystansu) i generalnie nie była aż tak rażąca, by zmusić graczy Andreja Urlepa do kapitulacji. Tym samym słupszczanie, choć sami w ataku znacząco wyhamowali, bez większych trudności zdołali dowieźć korzystny rezultat do końca. Wspomniany wcześniej Trice, który był najlepszym zawodnikiem Energi Czarnych, zdobył 20 punktów, zebrał 5 piłek i miał 2 asysty.
Asseco Gdynia - Energa Czarni Słupsk 56:67 (18:18, 11:14, 11:25, 16:10)
Asseco: Walton 18, Galdikas 14, Dmitriew 10, Matczak 7, Seweryn 6, Szymański 1, Kowalczyk 0, Szczotka 0, Frasunkiewicz 0.
Energa Czarni: Trice 20, Stutz 11, Dutkiewicz 11, Mokros 9, Taylor 6, Nowakowski 5, Zimmerman 3, Śnieg 2, Hulls 0, Jarmakowicz 0.