Miodrag Rajković: Potrzebujemy więcej zawodników

Trener PGE Turowa, Miodrag Rajković, nie skomentował kontrowersyjnych wydarzeń z końcówki czwartej kwarty meczu z AZS. Serb odniósł się do kilku innych kwestii, w tym do braków kadrowych zespołu.

PGE Turów Zgorzelec pokonał AZS Koszalin po dogrywce 102:97. Wcześniej, tuż pod koniec czwartej kwarty to goście byli bliżej zwycięstwa, bowiem LaceDarius Dunn trafił za trzy, a AZS prowadził 88:86. Na parkiet jednak niepotrzebnie wbiegli rezerwowi koszykarze koszalińskiego zespołu, za co sędziowie ukarali ławkę AZS przewinieniem technicznym. Co ciekawe, na parkiecie zjawił się również mocno gestykulujący trener PGE Turowa, Miodrag Rajković, lecz w jego przypadku arbitrzy nie byli tak stanowczy...

Po meczu serbski szkoleniowiec nie chciał komentować kontrowersyjnej sytuacji. Skupił się raczej na sportowych aspektach czwartkowego wydarzenia. - Gra była bardzo zacięta, obie drużyny chciał wygrać, ale to my wykorzystaliśmy szansę i pokonaliśmy rywala - mówił Rajković.

Warto podkreślić, że do nerwowej sytuacji by nie doszło, gdyby Turów, prowadzący po trzeciej kwarcie 69:53, utrzymał wysokie prowadzenie. Zgorzelczanie pozwolili jednak przeciwnikom zdobyć aż 35 punktów w ostatniej odsłonie. Co ciekawe, szkoleniowiec PGE Turowa nie miał pretensji do swoich koszykarzy o słabą postawę w tej części spotkania. Co więcej, wziął ich w obronę...

- Dla mnie to nie jest niespodzianka, że graliśmy tak słabo w czwartej kwarcie. Byliśmy bardzo zmęczeni, bo, powtarzam to już po raz kolejny, potrzebujemy większej liczby zawodników do trenowania, jak i do grania. I mam nadzieję, że w końcu ktoś do nas dołączy - dodawał Rajković.

Zwycięstwem nad AZS, PGE Turów odkuł się za wcześniejszą porażkę z Treflem Sopot na wyjeździe. - Moi zawodnicy zasłużyli na zwycięstwo, gdyż zagrali z charakterem i zostawili serce na parkiecie - zakończył opiekun zgorzelczan.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: