Nawet najpiękniejsze sny kiedyś się kończą. Minnesota Timberwolves i Philadelphia 76ers po trzech niespodziewanych zwycięstwach zostali sprowadzeni z powrotem na ziemię. Ci pierwsi, po emocjonującej końcówki ulegli Cleveland Cavaliers, a rzutu za trzy na wagę zwycięstwa nie wykorzystał Kevin Love. Podkoszowy zakończył spotkanie z double-double na poziomie 17 punktów i 13 zbiórek, a 24 "oczka" dorzucił Kevin Martin, ale Leśne Wilki mimo wszystko schodziły z parkietu na tarczy.
Pierwszej porażki doznali również podopieczni Bretta Browna. 76ers nie byli w stanie powstrzymać genialnie spisującego się Andre Iguodali i to jego 32 punkty zdobyte w 18 rzutach zaważyły o trzecim w sezonie triumfie Golden State Warriors. Warto dodać, że triple-double zapisał na swoim koncie Stephen Curry. - Naprawdę nie byłego tego świadomy, dopóki ostatni raz nie zszedłem z parkietu i ktoś o tym nie wspomniał - przyznaje zdobywca 18 punktów, 12 asyst i 10 zbiórek.
Słabsze spotkanie rozegrał natomiast debiutant, Michael Carter-Williams, który umieścił w koszu zaledwie 4 z 17 oddanych prób. Problemy ze skutecznością miał również Thaddeus Young.
***
Niewielu spodziewało się, że Los Angeles Clippers aż tak łatwo uporają się z niepokonanymi do tej pory Houston Rockets. W pojedynku dwóch gigantów Konferencji Zachodniej, bez większych problemów obronną ręką wyszli jednak miejscowi z Hollywood, ostatecznie pokonując rywali 137:118. Gospodarze świetnie rozpoczęli poniedziałkowe spotkanie, triumfując w pierwszej odsłonie 42:25, a kolejne kwarty były tylko potwierdzeniem ich dominacji. Warto zaznaczyć, że podopieczni Doca Riversa trafili ponadto aż 49 z 94 oddanych rzutów z gry!
Chris Paul z każdym kolejnym dniem coraz bardziej udowadnia, że w trwającym sezonie będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do tytułu MVP. Filigranowy rozgrywający zapisał na swoim koncie tym razem 23 punkty i 17 asyst, spędzając na parkiecie niewiele ponad 33 minuty. Bardzo dobre spotkanie rozegrał również J.J. Redick i wchodzący z ławki Jamal Crawford. Obaj koszykarze skompletowali 47 "oczek". Clippers po inauguracyjnej porażce w derbach Los Angeles, szybko powrócili na właściwe tory i pokonując Rakiety, zanotowali właśnie trzeci triumf z rzędu.
Po stronie przyjezdnych z Teksasu zawiódł szczególnie James Harden. Obwodowy, który miał być głównym motorem napędowym swojej drużyny, skompletował "zaledwie" 15 punktów, trafiając przy tym fatalne 6 z 16 rzutów z gry, oraz pudłując wszystkie siedem prób zza łuku. Przeciętne 13 "oczek" i 9 zbiórek uzbierał natomiast Dwight Howard, a najlepszym strzelcem Rockets okazał się Omri Casspi.
***
Wyniki:
Cleveland Cavaliers - Minnesota Timberwolves 93:92 (31:23, 24:15, 21:23, 17:31)
Cavaliers: Miles 19, Irving 15, Varejao 12, Thompson 12.
Timberwolves: Martin 24, Love 17, Brewer 13, Williams 13.
Philadelphia 76ers - Golden State Warriors 90:105 (22:36, 20:30, 23:32, 25:12)
76ers: Turner 18, Carter-Williams 18, Wroten 14.
Warriors: Iguodala 32, Lee 18, Curry 18, Thompson 15.
Memphis Grizzlies - Boston Celtics 95:88 (27:24, 19:26, 20:22, 29:16)
Grizzlies: Conley 15, Randolph 15, Bayless 15, Gasol 14.
Celtics: Green 22, Sullinger 16, Bradley 14.
Los Angeles Clippers - Houston Rockets 137:118 (42:25, 36:41, 26:23, 33:29)
Clippers: Redick 26, Paul 23, Crawford 21.
Rockets: Casspi 19, Harden 15, Parsons 14, Lin 14, Garcia 14.