W niedzielnym spotkaniu Intermarche Basket Cup radomska Rosa nie zagrała tak dobrze jak dzień wcześniej i przegrała z Kotwicą Kołobrzeg. - Widać było, że w pierwszej połowie rywal bardziej chciał i za to należą się gratulacje zawodnikom i trenerowi Szczubiałowi, natomiast my myśleliśmy, że ten mecz będzie wyglądał tak samo jak sobotni - przyznał po zakończeniu zawodów Wojciech Kamiński.
Koszykarze radomskiej drużyny nie zaprezentowali takiej ambicji, jak dokładnie 24 godziny wcześniej. To, zdaniem trenera, okazało się kluczowe dla końcowego wyniku pucharowego starcia. - Trzeba było jednak w tym celu wykazać tyle samo chęci i zaangażowania. Zabrakło agresywności szczególnie tym zawodnikom, którzy zaczynali mecz, a Kotwicy dużo lepiej się grało - podkreślił "Kamyk". - Myślę, że to, co się przydarzyło, będzie dla nas dobrą nauczką, aczkolwiek tak jak mówiłem, chcieliśmy to spotkanie pucharowe wygrać, niestety się nie udało - dodał.
Przegrana z kołobrzeżanami nieco ostudziła zapędy graczy Rosy. - Z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. Mieliśmy trzy wygrane z rzędu w lidze, wygrana na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek z Anwilem, który również bardzo dobrze zaczął sezon - przypomniał szkoleniowiec. - Na pewno ta porażka schłodzi nasze nastroje. Ten mecz pokazuje, że nikt za darmo nic nie dostanie, wszystko trzeba wyszarpać i wypracować - zaznaczył.
Kamiński nie ukrywa, że nie jest do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Zrobiłem kilka zmian w pierwszym składzie, bo byłem ciekawy, jak w innych ustawieniach będziemy funkcjonować, i, powiem szczerze, spodziewałem się dużo więcej po tych pierwszopiątkowych zawodnikach. Widocznie dla niektórych dwa mecze z rzędu to za dużo. Taki "zimny prysznic" jest jednak wskazany - zakończył szkoleniowiec.