Jedyny Polak w NBA na początku sezonu 2024/2025 spisywał się kapitalnie, notując rekordowe średnie w karierze. Zatrzymały go jednak kontuzje. Niedawno wrócił do gry po problemach z plecami, ale widać, że wciąż łapie odpowiedni rytm.
Jeremy Sochan rozpoczął sobotni mecz jako rezerwowy. Od momentu powrotu do składu 23 stycznia nie znalazł się jeszcze w pierwszej piątce Spurs. 21-latek przeciwko Miami Heat spędził na boisku 19 minut. Sochan w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku dwa punkty, trafiając 1 na 5 oddanych rzutów z gry, pięć zbiórek, trzy asysty, przechwyt, stratę i faul.
Teksańczycy 40 minut przed meczem dowiedzieli się, że z powodu choroby nie pomoże im Victor Wembanyama. Spurs mimo wszystko byli bliscy pokonania Miami Heat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
Jeszcze na niewiele ponad trzy minuty przed końcem prowadzili 99:97. Był też remis po 103. Ostatnie słowo należało jednak do ekipy z Florydy. Edrice Adebayo trafił z półdystansu równo z syreną, ustalając wynik na 105:103.
Środkowy był najlepszym zawodnikiem Heat, zdobył 30 punktów, miał też 12 zbiórek i dziewięć asyst. Dla Spurs, którzy doznali 25. porażki w tym sezonie, 19 oczek wywalczył Keldon Johnson.
Wynik:
San Antonio Spurs - Miami Heat 103:105 (33:33, 23:27, 26:25, 21:20)
(Johnson 19, Vassell 18 - Adebayo 30, Rozier 19)