Staram się być wszechstronny - rozmowa z Nathanem Healym, zawodnikiem Polpharmy Starogard Gdański

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- To nie jest tak, że ja jestem graczem tylko rzucającym za trzy. Nie chcę, żeby kibice mnie tak postrzegali. Staram się być wszechstronnym koszykarzem - mówi Nathan Healy, gracz Polpharmy.

Karol Wasiek: Dlaczego zdecydowałeś się podpisać kontrakt z Polpharmą Starogard Gdański?

Nathan Healy: Chciałem kontynuować swoją karierę koszykarską, po tym jak ukończyłem college. To była dla mnie najlepsza opcja ze wszystkich, które miałem. Jestem niezwykle podekscytowany faktem, że możemy zrobić coś fajnego w tym sezonie.

Rozumiem, że mogłeś przebierać w ofertach?

- Bez przesady, aż tyle tego nie było (śmiech). Miałem kilka innych opcji, ale nie były tak dobre, jak ta z Polpharmy. Uznałem razem z rodziną oraz agentem, że należy spróbować swoich sił w Starogardzie Gdańskim.

Coś w ogóle wiedziałeś na temat Polski przed przyjazdem?

- (chwila zastanowienia). Szczerze? Moja wiedza ogranicza się naprawdę do minimum. Wiedziałem, że Warszawa jest stolicą Polski i to podobno jest bardzo ładne miasto. Z historii także wiedziałem, że to właśnie w waszym kraju rozpoczęła się II wojna światowa. Po tych kilku tygodniach mogę ci powiedzieć, że macie strasznie trudny język (śmiech).

Wielu mówi, że to znacznie trudniejszy niż hiszpański, czy francuski. Zgadzasz się?

- Zdecydowanie! Te języki, które akurat wymieniłeś są mi znajome i one faktycznie nie są takie trudne, jak polski. Żeby nauczyć się polskiego to naprawdę trzeba być mistrzem (śmiech). Powoli się przyzwyczajam.

Starogard Gdański nie jest wielkim miastem, jak ci się ono podoba?

- W Stanach Zjednoczonych mieszkałem w bardzo podobnym, co do wielkości, mieście. Moi koledzy są na tyle wyrozumiali, że zabierają mnie wszędzie ze sobą i pokazują mi różne rzeczy, więc nie mam na co narzekać. Pomagają mi w tej aklimatyzacji za co im bardzo dziękuję.

Wielu Amerykanów gra na co dzień w polskiej lidze. Znasz któregoś z nich?

- Nie znam ich osobiście. Wiem, że wielu Amerykanów przyjeżdża do Polski, ale żadnego z nich nie znam.

Przechodząc do spraw koszykarskich, czytałem, że byłeś najlepszym obrońcą w swojej konferencji. Rozumiem, że obrona to twój najsilniejszy punkt?

- Czuję się komfortowo w obronie, ale czy to mój najsilniejszy punkt? Myślę, że nie. Ta nagroda wzięła się z tego, że po prostu miałem dużo bloków, przechwytów. Nie jestem jakimś wielkim atletą, ale mimo wszystko staram się wykorzystywać swoje przewagi.

Rzut z dystansu to najgroźniejszy element w twoim arsenale ofensywnym?

- Myślę, że tak. Aczkolwiek lubię też penetrować, podawać, szukać kolegów na wolnych pozycjach. To nie jest tak, że ja jestem graczem tylko rzucającym za trzy. Nie chcę, żeby kibice mnie tak postrzegali. Staram się być wszechstronnym koszykarzem.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: