Spośród nich bez wątpienia najlepiej spisała się Jantel Lavender. Zakontraktowana przez Wisłę Can Pack Kraków podkoszowa bardzo pomogła teamowi pokonać Connecticut Sun uzyskując łącznie 14 "oczek", choć końcowy dystans dzielący obie strony był minimalny.
Ekipa Słońc bowiem wysoko zawiesiła poprzeczkę i mimo że w pewnym momencie znajdowała się w gorszym położeniu, zdołała doprowadzić do nerwowej końcówki.
Decydujące punkty dla triumfatorek zdobyła Kristi Toliver, stawiając jednocześnie kropkę nad i.
Connecticut Sun - Los Angeles Sparks 72:74 (19:19, 17:24, 17:14, 19:17)
Mały sukces osiągnęła też Indiana Fever ogrywając Chicago Sky. Sam pojedynek charakteryzował się dość wyrównanym przebiegiem. Niemniej zespół, którego trykot przywdziewa Erin Phillips, potrafił zachować zimną krew w najważniejszych momentach, dzięki czemu zgarnął pełną pulę. Mowa szczególnie o ostatnich minutach, kiedy przeciwniczki mocno naciskały. Jednak przyjezdne za sprawą rzutów osobistych zapewniły sobie pożądany rezultat.
Wspomniana Australijka zakończyła starcie z dorobkiem dwóch punktów. Sześć dla przegranych uzyskała Allie Quigley.
Chicago Sky - Indiana Fever 58:64 (15:14, 14:15, 12:14, 17:21)
Znacznie więcej skutecznych poczynań ofensywnych oglądali widzowie konfrontacji New York Liberty oraz Washington Mystics. Tutaj różnica pomiędzy kolektywami jeszcze w czwartej kwarce okazała się być dość pokaźny, ale miejscowe licząc, że cokolwiek wskórają przyspieszyły. Starania zostały nagrodzone. Pościg nowojorczankom wyszedł bez zarzutu i po syrenie mogły zasłużenie odpocząć.
Najlepiej spisał się duet Alex Montgomery - Cappie Pondexter.
New York Liberty - Washington Mystics 93:88 (22:19, 23:27, 17:25, 31:17)