Turczynki początkowo nie miały łatwego zadania. Fakt faktem po kilku chwilach osiągnęły całkiem zadowalające prowadzenie, ale ambitne rywalki dowodzone przez Yelenę Leuchankę oraz Anastasiyę Verameyenkę nadrobiły dystans, co trochę zdenerwowało opiekuna zespołu, Ceyhuna Yildizoglu.
Z czasem emocje nieco opadły. Faworyt przeprowadził parę dynamicznych penetracji, które okazały się za szybkie dla defensorek z Białorusi, a poza tym dała o sobie znać Nevriye Yilmaz. Doświadczona środkowa świetnie odnajdywała czyste pozycje nie tylko pod koszem, lecz również na dalszych odległościach, efektem czego przeciwniczki miały spory kłopot, by ją powstrzymać. Głównie dzięki niej aktualny srebrny medalista Starego Kontynentu prowadził 31:18 i mógł raczej spokojnie wyglądać drugiej połowy. Szczególnie, że posiadał przewagę jeśli chodzi o rotację składem.
Po zmianie stron w ekipie znad Bosforu znów obserwowało się spowolnienie. Cały team zdobywał mniej "oczek" i prezentował dość siermiężną koszykówkę. Zresztą procent skutecznych zagrań zdecydowanie zmalał. Nasze wschodnie sąsiadki próbowały wykorzystać kolejny moment przestoju, jednak w dłuższej perspektywie brakowało im atutów. Wobec tego o jakiejkolwiek niespodziance nie mogło być mowy.
Ostatecznie wynik brzmiał 55:41 i to Turcja wystąpi w półfinale, gdzie spotka zwycięzcę pary Francja - Szwecja.
Turcja - Białoruś 55:41 (14:10, 17:8, 10:15, 14:8)
Turcja: Ivegin 13, Yilmaz 10, Alben 9, Dalgalar 5, Caglar 4, Canitez 4, Hollingsworth 4, Tuncluer 2, Vardarli 2, Palazoglu 2.
Białoruś: Snytsina 12, Verameyenka 9, Likhtarovich 6, Leuchanka 6, Tarasava 4, Kress 2, Anufryienka 2.