Jacek Winnicki: Nie istnieje pojęcie bezpiecznej przewagi

Reprezentantki Polski zwycięstwem nad Finlandią zapewniły sobie udział w kolejnej rundzie eliminacji ME 2015. Musiały jednak zjeść trochę nerwów zanim nastał pomyślny finisz.

Początkowo wiele wskazywało na to, że kibice będą świadkami podobnego scenariusza, co dzień wcześniej kiedy biało czerwone dzięki dobrej pierwszej połowie pewnie pokonały Belgię. Tym razem przed długą przerwą również posiadały zaliczkę, lecz dalsze fragmenty przyniosły za sobą nadspodziewanie dużo emocji.

Gospodynie nie rezygnowały, za wszelką cenę próbując odrobić straty. Sztuki tej prawie dokonały w czwartej kwarcie. Systematyczna praca oraz wiara we własne umiejętności sprawiły, że wynik brzmiał 53:52, w związku z czym podopieczne Jacka Winnickiego nie mogły mówić o pewności siebie. Niemniej w porę zdążyły zareagować i ostatecznie osiągnęły zamierzony rezultat. - W tej konfrontacji nie było czegoś takiego jak bezpieczna przewaga. Rywalki mimo straty osiemnastu "oczek" prawie nas dogoniły - analizuje selekcjoner.

Wśród poszczególnych zawodniczek wyróżniły się Agnieszka Szott-Hejmej oraz Magdalena Leciejewska, zdobywając najwięcej punktów dla teamu. Słabiej wypadła bohaterka poprzedniego starcia, Agnieszka Skobel, ale koleżanki świetnie ją uzupełniły. - Ta pierwsza pomogła szczególnie celnymi rzutami za trzy w newralgicznej chwili - słusznie zauważa Winnicki, podkreślając zasługi nowej koszykarki Wisły Can Pack Kraków.

Jednocześnie nie omieszkał uwypuklić roli jaką odegrała defensywa, czyli formacja do której przykłada największą wagę. - Cieszy mnie fakt, że gdy sytuacja zrobiła się nerwowa utrzymaliśmy twardą obronę. Zresztą nie ma innego wyjścia. Chcąc zagrać w europejskim czempionacie nie możemy tracić koncentracji przy tym elemencie.

- Myślę, że za wcześnie poczułyśmy komfort. Kiedy przeciwniczki stały o krok od wyrównania szczęście parokrotnie się uśmiechnęło, gdyż zmarnowały one dogodne okazje, aby powiększyć dorobek. Istotne, iż za sprawą triumfu wciąż walczymy o główny cel - uzupełnia wspomniana Szott.

Po końcowej syrenie Agnieszka Szott Hejmej miała powody do radości
Po końcowej syrenie Agnieszka Szott Hejmej miała powody do radości
Komentarze (0)