Jako pierwsi w 25. kolejce na parkiet wybiegną zespoły UMKS-u Kielce i Śląska Wrocław. Gospodarze nie mają najmniejszych szans na wywalczenie kompletu punktów, jednak zapożyczając znane powiedzenie z futbolu - "dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe" - w sercach zawodników oraz sympatyków beniaminka tli się ziarno nadziei na nawiązanie walki.
Kielecka ekipa powoli zaczyna skupiać się na przygotowaniach pod wymagającą fazę play-out. Na sześć kolejek przed zakończeniem rundy zasadniczej zajmują 15. miejsce i liczą się w walce z SKK Siedlce o lokatę wyżej. Jednakże po sensacyjnym zwycięstwie ostatniej w tabeli AZS Politechniki BIG-PLUS Poznań nad PBS Bank Efir Energy MOSiR-em Krosno muszą także oglądać się za siebie. Poznanianie mając rozegrany o jeden mecz mniej, tracą tylko punkt. Sytuację uspokaja jednak trener. - U góry jest bardzo ciasno, gra jest wyrównana i nie ma znaczenia czy przyjdzie nam rozpocząć walkę z 14., 15. czy 16. miejsca. Musimy być przygotowani na każdą drużynę, a wynik spotkania w Krośnie pokazuje, że niespodzianek może być więcej - stwierdził Rafał Gil.
UMKS zagra po raz pierwszy w lutym u siebie. Dotychczas w trzech wyjazdowych starciach poniósł porażki, choć postraszyli Spójnię Stargard Szczeciński (62:67), a w meczu z Franz Astorią Bydgoszcz wygrali trzy kwarty (75:86). Trener Gil przed pojedynkiem ze Śląskiem nie będzie nakreślał swoim zawodnikom skomplikowanej taktyki. - Ten mecz, w odróżnieniu od pozostałych, musimy zagrać na luzie, bez zbędnego spięcia. Trzeba podjąć ryzyko, oddawać wiele rzutów i przede wszystkim rozegrać mecz na 110 proc. naszych możliwości. Tak samo graliśmy we Wrocławiu, czym ich zaskoczyliśmy. Sympatycy klubu z pewnością liczyć będą na dobrą dyspozycję Rafała Króla (13 pkt, 4,7 zb.), Marcina Wróbla (11,5 pkt, 4,9 zb.) czy nieobliczalnego Artura Busza (6,4 pkt). Dodatkowo po raz kolejny duży ciężar w rozgrywaniu gry spocznie na barkach Huberta Makucha.
Opiekun beniaminka zdaje sobie sprawę z siły rywala. - Śląsk na tle pozostałych zespołów wygląda galaktycznie, 23 zwycięstwa z rzędu - tego nie było chyba w żadnej lidze. Ekipa z Wrocławia porażkę zaliczyła na starcie ligi, ulegając u siebie Spójni 75:80 i od kolejnego spotkania - śrubują rekord wygranych z rzędu w I lidze, który aktualnie wynosi – 23. Chyba nikt nie wierzy, że po kolejnej serii pojedynków licznik się zatrzyma.
W lutym o ich sile przekonali się: NETO PTG Sokół Łańcut (96:67), MKS Dąbrowa Górnicza (87:78) oraz Znicz Basket Pruszków(75:69), a spotkanie w stolicy Świętokrzyskiego będzie dla nich szansą na sprawdzenie nowych rozwiązań przed hitowym pojedynkiem u siebie z wiceliderem AZS-em WSGK Polfarmex Kutno. Dodatkowo, przy zwycięstwie w Kielcach, gwarantują sobie pierwsze miejsce przed fazą play-off.
Drużyna z Dolnego Śląska ma kilku liderów, którzy sami mogą decydować o wyniku. Najlepszy strzelec - Paweł Kikowski (15,2 pkt, 2,6 zb.), jest dzielnie wspierany m.in. przez Marcina Fliegera (13,3 pkt, 3,3 as., 3 zb.), Radosława Hyżego (11,1 pkt, 7 zb.) czy Łukasza Diduszko (9,9 pkt, 7,4 zb.).
Czy Śląsk zgubi punkty w Kielcach? Chyba nawet sam trener ich najbliższych rywali w to powątpiewa. - To nie byłaby niespodzianka, a raczej ogromna sensacja. Choć przed meczem nikt nie jest zwycięzcą - odpowiedział Rafał Gil.
W ramach ścisłości trzeba dodać, że "sprawcami" przeniesienia spotkania na piątek są Kikowski i Adrian Mroczek-Truskowski, którzy w niedzielę wezmą udział w Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi i czeskiej ekstraklasy.
Mecz UMKS Kielce - WKS Śląsk Wrocław w piątek o 18.30 w hali przy ul. Żytniej.