Karol Wasiek: Dwa mecze u siebie i dwie porażki na waszym koncie. Chyba nie tak to wszystko miało wyglądać?
Robert Skibniewski:Zdecydowanie. Miały być dwa zwycięstwa i wszyscy mieliśmy mieć uśmiechy na twarzy. Jest inaczej, ale gramy dalej, nie poddajemy się. Plan jest prosty - wygrać każdy kolejny mecz i zapomnieć o tych dwóch porażkach z Belgią i Finlandią.
Spodziewaliście się tak trudnego spotkania z reprezentacją Finlandii?
- Nie spodziewaliśmy się tego, że my będziemy grali tak słabo. W meczach sparingowych graliśmy o wiele lepiej i prawdę mówiąc nie wiem, co dzieje się z naszą grą w meczach eliminacjach. Może są to sprawy mentalne, może presja przed własną publicznością. Każdy musi spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie sam na pytanie, co jest nie tak i co zrobić żeby było lepiej.
Chyba długo zapamiętacie osobę Koponena, który praktycznie w pojedynkę rozmontował polską obronę.
- Tak, gość ma wolną rękę, zielone światło od trenera. Robi co chce, jest motorem napędowym tej drużyny, może łamać zagrywki w każdym momencie. Bardzo trudno go powstrzymać, bo jest nieprzewidywalnym graczem. Wyłamuje się z systemu. Jest bardzo dobrym graczem.
Ta ostatnia akcja meczu to była indywidualna decyzja Dardana Berishy, czy takie było polecenie z ławki?
- Chyba tak. Moim zdaniem to była dobra decyzja, zagrał przeciwko Koponenowi, który całą swoją energię poświęcał w ataku. W obronie starał się oszczędzać. Dardan spenetrował pod kosz, była jeszcze szansa na zbiórkę w ataku, ale proszę nie rozpatrywać tej porażki ze względu na ostatnią akcję.
Aby awansować do Eurobasketu jesteście już zmuszeni wygrać z Finlandią i Belgią na wyjeździe, co może okazać się bardzo trudnym zadaniem.
- Nie mamy innego wyjścia. Mam nadzieję, że każdy z nas wie o co gramy. Gra jest warta świeczki. Liczę na to, że wszyscy reprezentanci mają zakodowane w głowach to, że musimy awansować do przyszłorocznego Eurobasketu.
W trakcie pierwszej połowy popełniłeś błąd ośmiu sekund. Czy kiedy w karierze popełniłeś podobny błąd?
- Popełniłem karygodny błąd, po raz pierwszy w karierze takie coś mi się przytrafiło. Mam nadzieję, że nigdy więcej się to nie powtórzy.
Chyba jedynym plusem tego meczu to postawa koszalińskiej publiczności, która spisała się na medal.
- Jest jeszcze inny plus tego meczu, że wróciliśmy do gry w trzeciej kwarcie. Ale wracając do pytania, to hala w Koszalinie jest piękna, pełne trybuny. Kibice wierzyli w nas do końca, dziękujemy im za to. My niestety nie odwdzięczyliśmy zwycięstwem. Mieliśmy wygrać i wracać do hotelu z podniesionymi głowami.