7 
Celtowie po świetnej pierwszej połowie wysforowali się na bezpieczne prowadzenie i mieli wszystkie atuty, aby pokonać Miami Heat. W pewnym momencie prowadzili różnicą nawet 18 punktów i wydawało się, że bez większych problemów dowiozą zwycięstwo do ostatniej syreny.
Kapitalna druga połowa liderów Żaru, LeBrona Jamesa oraz Dwyane Wade'a zmieniła oblicze meczu, który stał się wyrównany. James zdobył 29 punktów, a Wade po słabym początku dołożył 20 oczek. Goście mieli nawet szansę na zwycięstwo, lecz rzut Udonis Haslem w ostatniej sekundzie regulaminowego czasu gry nie doszedł celu.
W dogrywce Celtics okazali się lepsi, choć wynik 4:2 jest dość niespotykany. Trzy najważniejsze oczka dla ekipy z Beantown wywalczył Rajon Rondo, który zakończył mecz z 15 punktami i 15 asystami.
- W ofensywie dobrze wykorzystywaliśmy pozycje rzutowe, ale różnicę zrobiła defensywa i kilka naszych zatrzymań w kluczowych momentach. Mieliśmy też trochę szczęścia w końcówce - analizował Rondo, który w przerwie pozwolił sobie na uszczypliwą uwagę w kierunku rywala i stwierdził, że zawodnicy Heat "narzekają i płaczą w kierunku sędziów podczas kontrataków".
23 oczka dorzucił najskuteczniejszy wśród Celtów Paul Pierce, z kolei double-double w postaci 17 punktów i 14 zbiórek wywalczył Kevin Garnett.
W ostatniej akcji dogrywki bohaterem mógł zostać jeszcze Wade, który łatwo wymanewrował Marquisa Danielsa, lecz z czystej pozycji nie trafił za trzy punkty.
- Nie stresuje się tym, że jest remis 2:2. Mamy koszykówkę na najwyższym poziomie i świetną walkę. Chcieliśmy ten mecz wygrać, lecz się nie udało - mówił po meczu James, który jako najmłodszy gracz w historii osiągnął 3000 punktów w play off.
Mecz numer pięć we wtorek w Miami.
Boston Celtics - Miami Heat 93:91 (34:23, 27:24, 12:21, 16:21, d. 4:2)
(P. Pierce 23, K. Garnett 17 (14 zb), R. Allen 16, R. Rondo 15 (15 as) - L. James 29, D. Wade 20, M. Chalmers 12, U. Haslem 12)
Stan rywalizacji: 2:2
