EuroBasket 1/4 finału: Wicemistrzowie Europy wyeliminowani!

Byli mistrzowie Europy Rosjanie po bardzo interesującym i emocjonującym meczu pokonali w ćwierćfinale wicemistrzów Starego Kontynentu Serbów! W ten sposób reprezentanci Rosji pewnie wkroczyli do półfinału i zachowali miano niepokonanych na Litwie.

W tym artykule dowiesz się o:

Milos Teodosić bohater niejednego meczu, w wielu prezentujących nieskazitelną postawę, tym razem przedobrzył. Lider serbskiego teamu w kluczowym momencie próbował wziąć ciężar gry na siebie - rzucał z dystansu, penetrował pole trzech sekund, wreszcie podawał partnerom. Ale w żadnym z tych elementów nie wypadł najlepiej.

Zamiast pogoni wicemistrzów Europy za Sborną było trzymanie kontaktu - teoretycznie podopieczni Dusko Ivkovicia byli blisko rywali, ale jednocześnie ich strata była na tyle wysoka, że trzeba było się pokusić o kilka wyśmienitych zagrań i w obronie, i w ataku. Serbski szkoleniowiec próbował ratować sytuację, szeroko rotując składem. Zrezygnował nawet z przewagi pod koszem, na rzecz szybkich, ale agresywniejszych graczy obwodowych, co przyniosło chwilową radość w obozie wicemistrzów.

Serbia zbliżyła się na odległość pięć punktów, ale tej bariery w czwartej kwarcie pokonać nie potrafiła. Nie potrafiła, mimo że wielokrotnie miała ku temu okazję. Na drodze stawała jednak świetna defensywa Rosjan, często wspomniany Teodosić, a kilkakrotnie też Nenad Krstić, który ze swoich warunków fizycznych, znacznie przewyższających Andrieja Woroncewicza, skorzystać nie potrafił.

Podopieczni Davida Blatta byli nieugięci - napór przeciwnika przetrwali, a potem do gry włączyli się wszyscy, z Andriejem Kirilenko na czele. Najlepszy zawodnik w rosyjskiej drużynie przez długi czas nie był najlepszym strzelcem, ale w drugiej połowie wymusił sporo przewinień, a tylko raz spudłował na linii rzutów osobistych. Kirilenko do wygranej przełożył się jeszcze wydatniej, bo to on królował pod tablicami, to on blokował i świetnie dogrywał partnerom, ale również przechwycił kilka piłek.

A jeszcze w trzeciej kwarcie wydawało się, że w tym meczu może się wiele wydarzyć. Bo ni stąd, ni zowąd Serbowie ruszyli do ataku, szybko wyfaulowali byłych mistrzów Europy i odrobili niemal w całości spore straty. Tyle tylko, że wciąż nie mogli się ustrzec błędów - straty były ich zmory od pierwszej do ostatniej minuty, chociaż po długiej przerwie popełnili ich znacznie mniej.

Koszykarzy Ivkovicia na zwycięstwo w ćwierćfinale nie było stać. Szwankowało wiele elementów, a pierwsza połowa w ich wykonaniu była kiepska. Serbowie nie byli w stanie objąć prowadzenia, chociaż Rosjanie nie zdobyli nawet "oczka" z rzutu wolnego.

Byli mistrzowie Europy byli świetnie przygotowani pod względem taktycznym - w obronie naciskali na Teodosicia, który przez 38 minut popełnił aż 9 strat, co jest jego najgorszym wynikiem w mistrzostwach, zarazem przewyższa jego średnią prawie 2,5 krotnie. Podopieczni Blatta w dodatku potrafili wybrnąć z sytuacji może nie tyle beznadziejnej, co z pewnością kłopotliwej. Aż czterech graczy zdobyło co najmniej 10 punktów, piątemu zabrakło tylko "oczka". Zresztą świetną grę zespołową potwierdza liczba asyst, których Sborna miała aż 19.

Rosjanie są coraz bliżej powtórzenia wyniku z Hiszpanii. Przed czterema laty Sborna dokonała wręcz niemożliwego - zgarnęła gospodarzom mistrzowski tytuł sprzed nosa na oczach jej publiczności. Na Litwie gracze Blatta jako jedyni pozostają bez porażki, a przecież za nimi już dziewięć spotkań. W piątkowym półfinale byli mistrzowie zmierzą się z Francją.

Serbom nie pozostało nic innego, jak tylko walczyć o miejsca 5-8, co z pewnością dla wicemistrzów Starego Kontynentu jest rozczarowaniem. Na drodze koszykarzy z Bałkanów stanie....Grecja. Dojdzie tym samym do małej wojny, która zapowiada się frapująco.

Rosja - Serbia

77:67

(16:12, 18:15, 20:21, 23:19)

Rosja: Kirilenko 14, Chriapa 11, Woroncewicz 11, Szwed 10, Fridzon 9, Mozgow 8, Monia 5, Ponkraszow 5, Bykow 4, Antonow 0.

Serbia: Teodosić 20, Krstić 13, Savanović 9, Perović 7, Keselj 6, Bjelica 5, Macvan 5, Marković 2, Paunić 0.

Źródło artykułu: