Stephon Marbury w ubiegłym sezonie rozegrał w barwach Knicks tylko 24 spotkania. Jego karierę zahamowała bowiem kontuzja kostki. Istnieje spore prawdopodobieństo, iż gracz ten nie powróci już do drużyny z Nowego Jorku. Nie wiadomo bowiem, czy włodarze Knicks będą zainteresowani możliwością dalszej współpracy z amerykańskim rozgrywającym. Prawdopodobnie jednak gracz ten nie musiałby długo szukać nowego pracodawcy. Zainteresowani są bowiem nim włodarze Bostonu Celtics. Marbury doskonale zna się tam z Kevinem Garnettem, więc jego ewentualny transfer do ekipy Celtów wydaje się tym bardziej prawdopodobny.
31-letni Marbury wyraża jednak nadzieję, że w przyszłym sezonie nadal będzie mógł bronić barw Knicks. - Kocham Nowy Jork. Chcę tutaj grać i skończyć moją karierę. Wiem, że mogę dać z siebie jeszcze więcej - wyznaje Marbury. Zawodnik ten jest jednak świadomy faktu, że może już nie powrócić na parkiety ekipy z Nowego Jorku. - Jestem rzekomo za stary. Istnieje jednak 29 innych zespołów. Jeżeli włodarze Knicks nie będą chcieli mnie więcej oglądać w swojej drużynie, pogodzę się z tym - dodaje Amerykanin. Szkoleniowiec teamu z Nowego Jorku Mike D'Antoni w kwestii swojego zawodnika wypowiada się krótko. - Steph jest w zespole.
Marbury urodził się 20 lutego 1977 roku w Nowym Jorku. Mierzy 188 cm wzrostu i na parkiecie pełni rolę rozgrywającego. Jest absolwentem Uniwersytetu Georgia Tech. W 1996 roku został wybrany z numerem 4 w pierwszej rundzie draftu do NBA przez Milwaukee Bucks. W najlepszej lidze świata zadebiutował jednak w ekipie Minnesoty Timberwolves. Od razu stał się jednym z liderów swojego zespołu. W 1998 roku przeniósł się do New Jersey Nets. Tam także spisywał się znakomicie. Równie dobre występy notował w szeregach Phoenix Suns. Od 2003 roku natomiast broni barw New York Knicks. W ubiegłym sezonie zdobywał przeciętnie w 24 spotkaniach 13,9 punktów oraz 4,7 asysty.