- Dla nas nic się jeszcze nie skończyło na tym turnieju! - mówi jasno Georgios Dikaioulakos, szkoleniowiec reprezentacji Łotwy. - Piąte miejsce dla nas będzie jak wywalczenie medalu. Musimy teraz znaleźć siłę, żeby powrócić do gry i wygrać dwa pozostałe mecze, a zagramy z bardzo silnymi rywalami.
Łotyszki w ćwierćfinale nie podołały Rosjankom i nie udał się rewanż za porażkę dokładnie na tym samym etapie turnieju dwa lata temu, kiedy to turniej rozgrywany był właśnie na Łotwie, a Sborna wygrała ćwierćfinał po dogrywce.
W czwartek podopieczne Dikaioulakosa zmierzą się z Chorwatkami, które zdołały już ograć w Katowicach. Wtedy Łotyszki wróciły z dalekiej podróży, bowiem przegrywając różnicą 15 punktów, zdołały wygrać 67:61. - To będzie kolejny trudny dla nas mecz. Każdy chce dostać się na igrzyska olimpijskie, dlatego nerwów z pewnością nie zabraknie - mówi Elina Babkina, która w ćwierćfinale przeciwko Rosji wybiła palec i wywalczyła aż 21 oczek.
W obozie rywalek nastroje również bojowe. - Już w Katowicach pokazałyśmy, że możemy z nimi rywalizować. Nie będę jednak nic mówić o rywalach. Musimy skupić się na sobie i zagrać naszą koszykówkę. Wtedy jesteśmy w stanie wygrywać mecze - przekonuje Iva Ciglar, chorwacka rozgrywająca.