Długo oczekiwane na Pomorzu derbowe starcie pomiędzy Kotwicą Kołobrzeg a AZS-em Koszalin ostatecznie nie odbyło się. Planowane na godz. 18:00 spotkanie początkowo zostało przerwane z powodu usterek wszystkich urządzeń pomiarowych w hali Kotwicy. Ostatecznie, decyzją komisarza zawodów Krzysztofa Koralewskiego, mecz został odwołany. Całą sytuację skomentowali szkoleniowcy obu drużyn.
- Szczerze mówiąc, wszystko jest w rękach władz PLK, regulaminów i tego typu sytuacji. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że mecz został odwołany z przyczyn tak zwanych "technicznych". Wielokrotnie tablice były niesprawne, ale zawsze jakimś sposobem udawało się je przed meczem albo podczas meczu naprawić i mecz toczył się dalej. Faktycznie, czasem się grało bez czasu, ale wtedy czas był podawany ze stolika przez mikrofon - powiedział opiekun AZS-u Koszalin, Mariusz Karol.
- W ciągu ponad 40 lat, podczas których jestem w koszykówce, nie miałem takiego przypadku. Oczywiście oprócz meczów juniorskich, ale wtedy można było to robić stoperami. Ale wiadomo, podczas meczów tej rangi zdarzają się spięcia, ale na ogół wychodzi się z tego obronną ręką. Czasami zegar 24 sekund się psuł, ale to nie jest taki problem. Natomiast tu przy dużym dopingu problem mógłby się pojawić. Czekamy na decyzję PLK. Mam nadzieję, że znajdą dla nas termin - stwierdził z kolei trener gospodarzy sobotniego meczu, Kotwicy Kołobrzeg Dariusz Szczubiał.
Rozczarowani niemożliwością rozegrania derbowego pojedynku byli koszykarze obu drużyn. - To, że taka usterka wydarzyła się właśnie w takim spotkaniu jest rozczarowujące. Wszyscy chcieliśmy zagrać dzisiaj, fani długo czekali na to spotkanie - mówił z żalem w głosie najlepszy strzelec Kotwicy, Ted Scott.
- Ta cała sytuacja była niespotykana. Czasami po prostu się tak dzieje w meczach ligowych. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kiedy taka sytuacja może mieć miejsce - dodał Winsome Frazier z AZS-u.