Zamiana ról - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński

Dla dąbrowian środowy mecz był chwilą prawdy - czy po blisko miesięcznej przerwie w rozgrywkach ich forma będzie tak słaba jak podczas meczu w Łańcucie? Okazało się, że nie. Po blamażu w Łańcucie środowe spotkanie przyniosło zamianę ról. Podopieczni Wojciecha Wieczorka wcielili się w rolę pogromców Spójni.

Lepiej w ataku prezentowała się Spójnia, ale to MKS prowadził na początku meczu (7:3). Rzuty przyjezdnych były bowiem niecelne. Gra dąbrowian po 2,5 minuty przestała wyglądać tak dobrze. Przyjezdni zaczęli naciskać na swoich rywali, którzy przestali trafiać, przewaga zmalała do jednego punktu (9:8). Jednak atutem gospodarzy nadal była obrona. Po 8 minutach gry fenomenalną indywidualną akcją popisał się Jerzy Koszuta, który tym samym doprowadził do remisu (13:13). Już kilkanaście sekund później stargardzianie mogli wyjść na prowadzenie, ale fatalnie z kontry spudłował Rafał Kulikowski. Udało im się to dzięki stuprocentowej skuteczności w rzutach wolnych (13:17). Tuż przed syreną MKS-owi udało się doprowadzić do wyniku 16:17.

10 sekund po rozpoczęciu drugiej kwarty Radosław Lemański odzyskał prowadzenie (18:17). Nie zrobił to najmniejszego wrażenia na Spójni, która szybko odzyskała to, co straciła (18:21). Jednak dwie trójki gospodarzy i dużo niecelnych rzutów w wykonaniu ich przeciwników zmieniły ten stan (24:21). Dąbrowska obrona wreszcie zaczęła funkcjonować na swoim normalnym wysokim poziomie. Po 6 minutach tej odsłony dołączyły do tego trafienia, które zmusiły Tadeusza Aleksandrowicza do wzięcia czasu (30:23). Mimo że gospodarze zaczęli gubić się w rozgrywaniu własnych akcji, byli w stanie utrzymywać przewagę, która na koniec połowy wynosiła dziewięć punktów (35:26).

Trzecia odsłona spotkania rozpoczęła się od błędów w szeregach obu ekip. Jeden z nich wykorzystał Jerzy Koszuta, który popisał się wsadem (35:28). W rozgrywaniu akcji wyższy bieg wrzuciła Spójnia, ale brak skuteczności uniemożliwiał szybkie niwelowanie strat (44:30). Gospodarze przestali trafiać, a ich przeciwnik odzyskał skuteczność, co zmusiło Wojciecha Wieczorka do wzięcia czasu (48:40). Przyniósł on oczekiwany efekt, co dobitnie potwierdziła trójka i dwa wolne Łukasza Szczypki (56:41). Akcja 2+1 Tomasza Wróbla zakończyła tę kwartę (59:41).

Ostatnia część meczu rozpoczęła się dla dąbrowian wyśmienicie. Różnica 21 punktów mówiła sama za siebie (66:45). Jednak stargardzianie zaczęli trafiać (66:51). Robili oni co mogli, by jak najszybciej niwelować straty, ale nie pozwalali im na to rywale, którzy dobrze grali w obronie i co najważniejsze - trafiali do kosza (74:57). Na 4 minuty przed końcową syreną losy spotkania były już więc przesądzone. Akcje Spójni były wciąż efektowne, ale nieefektywne (80:59). Dąbrowianie ostatecznie zwyciężyli 84:61.

MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński

84:61 (16:17, 19:9, 24:15, 25:20)

MKS: Radosław Basiński 13, Mariusz Piotrkowski 12, Adam Lisewski 12, Paweł Bogdanowicz 12 (7 zb), Marek Piechowicz 11, Łukasz Szczypka 10, Radosław Lemański 5, Tomasz Wróbel 4, Piotr Zieliński 3 (8 zb), Paweł Zmarlak 2.

Spójnia: Marcin Stokłosa, 13, Tomasz Stępień 12, Jerzy Koszuta 12 (7 zb), Łukasz Bodych 7, Arkadiusz Soczewski 6, Wiktor Grudziński 6, Adam Parzych 3, Sławomir Buczyniak 2, Rafał Kulikowski 0, Łukasz Grzegorzewski 0.

Komentarze (0)