Powrót Kukiełki, goście osłabieni - zapowiedź meczu Polpharma Starogard Gdański - Zastal Zielona Góra

Nadspodziewanie dobrze radzący sobie beniaminek Tauron Basket Ligi, Zastal Zielona Góra jest kolejnym przeciwnikiem starogardzkiej Polpharmy, która będzie chciała się podnieść po porażce w Gdyni w derbach Trójmiasta z Asseco Prokomem.

Charakternie, do samego końca walczyły niespełna przed tygodniem Kociewskie Diabły w Gdyni. Mistrz Polski był jednak za silny dla Farmaceutów, ostatecznie zwyciężył 89:82, choć jeszcze do przerwy na prowadzeniu byli brązowi medaliści TBL. Losy meczu rozstrzygnęły się w czwartej kwarcie.

- Moi zawodnicy zostawili w tym meczu serce na boisku. Pokazali charakter i wszystkie swoje atuty. Nie ma co ukrywać, że potencjał gdynian jest dużo większy od naszego. Cieszę się jednak, że mimo iż gra tam wielu doświadczonych zawodników, obytych na euroligowych parkietach, byliśmy w stanie przez długi czas być dla gospodarzy równorzędnym rywalem - stwierdził po spotkaniu opiekun SKS Zoran Sretenović, który poniósł dopiero drugą porażkę. Jego zespół po dziesięciu kolejkach okupuje siódme miejsce w tabeli.

Polpharmę czeka teraz trudna przeprawa, choćby z tego względu, że zespół dowodzony przez Tomasza Herkta po wyraźnym spadku formy, spowodowanym m.in. problemami zdrowotnymi, wraca do wysokiej dyspozycji i po fatalnej serii trzech porażek znów zwyciężył - ograł u siebie Kotwicę Kołobrzeg. Aktualnie Zastal zajmuje sensacyjne trzecie miejsce w tabeli, ale drugą pozycję z Treflem Sopot przegrywa tylko przez nieco gorszy stosunek punktów.

- Dla nas to najważniejszy mecz w tym sezonie. Bo jeśli chcemy osiągnąć własny cel - awans do play-off, to musimy wygrywać z takimi przeciwnikami, zwłaszcza u siebie - przyznaje otwarcie serbski szkoleniowiec.

Najsilniejszym ogniwem gospodarzy jest Michael Hicks, jeden z najbardziej doświadczonych obcokrajowców w Polpharmie. Nic dziwnego że doświadczony i ograny na polskich parkietach gracz jest liderem Farmaceutów. Choć początkowo wiodło mu się przeciętnie, ostatnio znalazł swój rytm, wrócił do wysokiej formy i znów zachwyca, a także irytuje rywali szalonymi "trójkami".

Mimo niezłej średniej zdobyczy, kilku lepszych zagrań, początkowo zawodził Deonta Vaughn. Po gwieździe akademickiej ligi, która pobiła kilka rekordów czołowej amerykańskiej uczelni, spodziewano się nieco lepszej postawy, większych umiejętności. 24-letni obrońca potrzebował najwyraźniej czasu, znalezienia mu odpowiedniej roli w teamie, co nastąpiło dopiero, kiedy szkoleniowcem został Zoran Sretenović. Vaughn oddaje obecnie mniej rzutów, bardziej temperuje swoje zapędy, wychodzi to jednak na dobre i jemu, i zespołowi.

Na co faktycznie stać duet podkoszowych Brian Gilmore - Kirk Archibeque, niezwykle trudno ocenić. O tym drugim można jednak powiedzieć, że potrafi się odnaleźć w polu trzech sekund, zebrać piłkę, ale jego repertuar zagrań nie jest zbyt szeroki. O tym pierwszym - że dobrze rzuca z dystansu, potrafi porwać partnerów, ale często unika walki pod tablicami.

Wymieniając silne punkty SKS, nie można zapomnieć o Polakach, wszak Kamil Chanas czy Tomasz Cielebąk to uznane marki w męskiej ekstraklasie. Bardzo dobrze wywiązują się ze swoich zadań w tym sezonie, są czołowymi strzelcami Kociewskich Diabłów.

Zastal to świeża krew w Tauron Basket Lidze. Beniaminek pozytywnie zaskakiwał zwłaszcza na początku sezonu, ale gdy pojawiły się problemy zdrowotne, zielonogórzanie zostali nieco zbici z tropu. Cały czas mogą mówić o sporym pechu, prawdopodobnie w sobotę na placu gry nie pojawi się Jakub Dłoniak.

Fantastyczny Walter Hodge nie jest już osamotniony w walce z przeciwnikami, bo do gry po chorobie powrócił solidny środkowy Chris Burgess. Duet ten siał postrach już niejednokrotnie. Znakomicie się uzupełnia. Jeśli tylko obaj trafią z formą strzelecką, to Zastal może być naprawdę groźnym przeciwnikiem dla brązowych medalistów.

Beniaminek - po powrocie Burgessa - nie ma już tak wielkiej luki pod tablicami, mimo iż na parkiet nie wrócił jeszcze Tomasz Kęsicki. A skoro już mowa o rodzimych zawodnikach, to goście bez ich solidnego wsparcia - warto dodać, że kontuzje wyraźnie zawężają możliwość rotacji Polakami - będą mieli szalenie trudne zadanie. Choćby z tego względu, że podopieczni Sretenovicia u siebie spisują się bardzo dobrze. Do stolicy Kociewia zawita Grzegorz Kukiełka, który swego czasu występował w Polpharmie, awansował z nią nawet do ekstraklasy.

Początek meczu w sobotę o godz. 15.00.

Komentarze (0)