Wojciech Wieczorek (trener MKS-u): Drużyna Startu Lublin jest bardzo niebezpieczna w swojej hali. W żadnym wypadku nie można lekceważyć tego zespołu, dlatego przystąpiliśmy skoncentrowani do tego meczu. Właściwie od pierwszej minuty udało nam się narzucić przeciwnikowi nasze warunki. W czwartej kwarcie fakt, że bardzo szybko mieliśmy cztery faule spowodował, iż gospodarze rzucali dużo rzutów wolnych. To był nasz największy problem w końcówce meczu. Uważam, że nie był to dla nas spacer.
Dominik Derwisz (trener Olimp MKS Startu): W ciągu kilku dni zobaczyłem dwie różne drużyny. W Inowrocławiu widziałem zespół, który zostawiał serce na parkiecie i walczył. A w Lublinie drużynę, która w większości przeszła obok meczu nie angażując się, statystując i starając się przeszkadzać przeciwnikowi. W szatni mówiłem, że musimy ograniczyć ilość strat, a do przerwy zrobiliśmy ich 11 i w całym meczu 17. Robiąc średnio 17 strat nie ma szans wygrać meczu praktycznie z nikim. Chyba, że ma się bardzo dużą skuteczność.
Radosław Basiński (MKS): Staramy się grać z każdym na sto procent możliwości, ale nie zawsze nam to wychodziło. Teraz trenowaliśmy troszeczkę ciężej, mieliśmy dość trudne dwa tygodnie i czujemy to w nogach, ale jest postęp. Wciąż zdarzają nam się przeplatane bardzo dobre spotkania z beznadziejnymi.
Marek Piechowicz (MKS): Według mnie cały mecz był wyrównany. W końcówce mieliśmy nawet tylko cztery punkty przewagi. Można powiedzieć, że w czwartej kwarcie trochę przysnęliśmy. Automatycznie poszła za tym lepsza gra drużyny z Lublina i dlatego nas dogoniła. Spodziewaliśmy się tak ciężkiego meczu, więc cieszę się, że wygraliśmy. Nieważne czy rywalem jest pierwsza drużyna w lidze czy najgorsza. Wszystko zależy od tego, jak my zagramy.
Sebastian Szymański (Olimp MKS Start): Nie ma co ukrywać, że brakuje nam zaangażowania i czasami koncentracji. W ciężkich momentach, kiedy już dogonimy przeciwnika zawsze wyjdą jakieś głupie rzuty czy straty i znowu tracimy te 10 punktów, i ciężko jest wrócić do gry.