Dramatyczny triumf beniaminka - relacja z meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - ŁKS Sphinx Łódź

Ambitna i skuteczna postawa bydgoskich koszykarzy pozwoliła graczom Jarosława Zawadki odnieść historyczny zwycięstwo w I-ligowych rozgrywkach. O triumfie zadecydowała akcja Doriana Szyttenholma.

Przed rozpoczęciem spotkania z faworyzowanym rywalem trener Jarosław Zawadka nieźle musiał się nagłowić, aby wystawić podstawową kadrę na silny ŁKS. W trakcie tygodnia do kontuzjowanego Mateusza Bierwagena dołączyli Piotr Robak oraz Tristan Baliński. - Ponadto w ostatnich dniach podjęliśmy z zawodnikami rozmowy indywidualne, bo obiecałem prezesowi, że z łodzianami wygramy - podkreślił szkoleniowiec KPSW Astorii.

Jednak po dość monotonnej pierwszej połowie znacznie bardziej emocjonująca i dramatyczna była druga część, a zwłaszcza ostatnia kwarta sobotniego spotkania. Łodzianie po powrocie na parkiet szybko odzyskali prowadzenie (41:46), choć w kolejnych fragmentach wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Opiekun ŁKS-u mógł w tej części gry liczyć na znakomitego Dariusza Kalinowskiego, który kilkakrotnie pokazał jak należy rzucać z czystych pozycji.

Gdy po trafieniu Dłuskiego na początku czwartej kwarty goście prowadzili 57:67 wiele wskazywało na ostateczny triumf łodzian. Bydgoszczanie jednak pokazali lwi pazur, choć okupili to kontuzjami Łukasza Paula (rozcięta szczęka) i Sebastiana Laydycha. Właśnie dwie "trójki" skrzydłowego Astorii (63:71) pozwoliły miejscowym wrócić do gry.

Chwilę później z dystansu trafił Szczepaniak (76:79), któremu sędziowie w kolejnej akcji odgwizdali faul techniczny na Adamie Szopińskim. - To był właśnie ten element, przez który straciliśmy dwa punkty. Nie wiem dlaczego sędziowie podyktowali to przewinienie - grzmiał Zych.

Obrońca gospodarzy jednak z linii rzutów wolnych się nie pomylił, a podopieczni Jarosława Zawadki dostali jeszcze piłkę z boku. Po niecelnej próbie Artura Gliszczyńskiego piłkę zebrał Dorian Szyttenholm, który spod kosza zapewnił beniaminkowi pierwszy triumf na zapleczu TBL. Łodzianie mieli jeszcze dwie sekundy na odpowiedź, ale w decydującym momencie stracili piłkę. - Na pewno nie byliśmy faworytami i nie mieliśmy takiego stresu jak ŁKS. W sobotni wieczór wreszcie na wysokości zadania stanął Artur Gliszczyński - cieszył się szkoleniowiec KPSW Astorii.

KPSW Astoria Bydgoszcz - ŁKS Sphinx Łódź 80:79 (21:21, 18:18, 16:20, 25:20)

KPSW Astoria: Gliszczyński 19 (2), Laydych 16 (4), Szyttenholm 13, Paul 11, Szopiński 10, Grzesiński 4, Plebanek 3 (1), Czyżnielewski 2, Trela 2.

ŁKS: Salamonik 17 (2), Kalinowski 15 (2), Szczepaniak 13 (1), Dłuski 10, Krajewski 7 (1), Sulima 7, Kenig 5 (1), Trepka 3, Bartoszewicz 2, Morawiec 0.

Źródło artykułu: