Po meczu Energa Toruń - Artego Bydgoszcz: Nie było takiej walki, jaką chciały pokazać

Energa Toruń pokonała we własnej hali Artego Bydgoszcz, tym samym wygrywając trzecie w historii derby na poziomie Ford Germaz Ekstraklasy. Bydgoszczanki zapowiadały ogromną walkę, ale ich trener Adam Ziemiński nie był zadowolony z tego, jaka ona była na parkiecie. Katarzynki wygrały pewnie i udowodniły, że porażka z Liderem była typowym falstartem.

Do Grodu Kopernika Bydgoszczanki jechały po pierwszą wygraną nad Katarzynkami w Ford Germaz Ekstraklasie. Niestety dla nich wyszło tak, że sił na wyrównaną walkę starczyło na kilkanaście minut. - Derby mają to do siebie, że to różnie bywa. Jechałyśmy tutaj po zwycięstwo, niestety nie udało się - mówiła po meczu Monika Sibora, kapitan Artego. Doświadczona rzucająca była pełna podziwu gry i składu Katarzynek. - W Toruniu zbudowano dosyć silny zespół. Gdy dojdą do tego Krawiec i Gladden to będzie to zespół z bardzo wysokiej półki. Liczę na to, że pokażą w sezonie, że są bardzo dobrym zespołem i nasza porażka tutaj nie była przypadkiem.

Trener Bydgoszczanek również był pod wrażeniem determinacji, z jaką do wygranej dążyły gospodynie. - Gratulacje dla gospodyń, bo pokazały dzisiaj charakter, pomimo osłabień grały bardzo zdeterminowane. Determinację tą najbardziej było widać w walce na deskach, gdzie nas zdominowały - komentuje Adam Ziemiński. - Myślę, że zespół z Torunia, kiedy będzie w komplecie, kiedy wszystkie koszykarki wrócą po kontuzjach, będzie bardzo mocny.

Z ogromnych zapowiedzi walki o wygraną nic nie wyszło, ale nie brak wygranej najbardziej zmartwił Ziemińskiego. - My zagraliśmy poniżej oczekiwań, zagraliśmy słabo. Praktycznie nie ma kogo wyróżnić za to dzisiejsze spotkanie. Przegraliśmy we wszystkich elementach - ocenił opiekun Artego. - Martwi to, że przyjechaliśmy zdeterminowani do bicia się o wygraną, a walka ta nie była taką, jaką sobie życzyliśmy.

- Trzeba się mocno zmobilizować, bo przed nami kolejne bardzo trudne i ciężkie mecze. Trzeba walczyć z każdym, nawet tymi z największymi - dodaje natomiast Sibora.

W toruńskim obozie nie było wielkiej radości po wygranej, gdyż jak stwierdził trener Elmedin Omanic, gra jego zespołu nie zachwyca. - Jesteśmy bez trzech podstawowych zawodniczek, ale i tak graliśmy bardzo, bardzo słabo. Gramy 3 minuty dobrze, a 7 źle. Tak nie możemy grać, jeżeli chcemy walczyć o czwórkę. Tak grając będzie bardzo trudno wygrać z takimi zespołami, jak Wisła, Lotos, Gorzów czy CCC - ocenia trener Katarzynek. W Toruniu nie zagrały jeszcze trzy podstawowe zawodniczki, a Bośniak i tak już teraz miał problemy z odpowiednim podzieleniem minut pomiędzy swoje koszykarki, bo przecież każda chce grać. - Jest problem z rotacją, żeby każda zawodniczka zagrała. Dzisiaj nie zagrała jeszcze Gladden, ale ją chcę oszczędzać na ważniejsze mecze. Inne koszykarki dostały swoje minuty i albo je wykorzystały, albo nie - zakończył "Edo".

Jedną z tych, które w końcu dostały więcej minut na parkiecie, była Róża Ratajczak. - Była troszeczkę trema - mówi młoda Katarzynka. - Nie mogę się na razie odnaleźć na boisku, ale trener daje mi szansę. Nie zawsze potrafię ją jednak wykorzystać. Dzisiaj próbowałam, walczyłam, ale wiadomo, że są jeszcze duże braki jeżeli chodzi o moją grę w ataku i obronie, spowodowane tym, że długo borykałam się z kontuzją. Brakuje takiej mądrości boiskowej przez ten rok przerwy.

Źródło artykułu: