Tomas Pacesas (trener Asseco Prokomu Gdynia): Chciałbym przede wszystkim pogratulować Anwilowi niesamowitej walki. W tym spotkaniu decydowały szczegóły, jeden rzut, jedna obroniona piłka, jeden atak i to zaważyło o końcowym wyniku meczu. Cieszę się, bo odnieśliśmy bardzo dla nas ważne zwycięstwo. Chciałbym również pogratulować trenerowi gospodarzy tego, że wykonał bardzo dobrą robotę i właściwie wycisnął ze swojego zespołu wszystko co mógł. Włocławianie grają mega-ambitnie, mega-energetycznie. Bardzo ciężko nam się gra w każdym meczu, niezależnie od tego czy rywalizujemy u siebie, czy też na wyjeździe. My w tym spotkaniu zawaliliśmy trzecią kwartę, a także drugą, bo w pewnym momencie prowadziliśmy przecież dziesięcioma punktami. Szkoda, że oddaliśmy to prowadzenie zbyt łatwo. Niektórzy moi gracze byli jednak poza meczem i okazali się dla nas kompletnie bezproduktywni. W całym meczu przegraliśmy zbiórki, ale na koniec zebraliśmy dwie bardzo ważne piłki po trójce Ewinga i rzutach wolnych Szczotki, które zdecydowały o naszym zwycięstwie. Każda zebrana piłka w takim spotkaniu była bardzo ważna. Cieszy mnie, że mieliśmy mało strat, ale życzyłbym sobie lepszej gry również w ataku. Uważam, że nasz procent z gry był fatalny. Na pewno musimy to poprawić.
Igor Griszczuk (trener Anwilu Włocławek): Niestety taki jest sport, przegrywamy 0:3. Zagraliśmy bardzo dobre zawody. Zabrakło naprawdę szczegółów. W końcówce jedna nasza strata czy jedna kontra gości zadecydowały o naszej porażce. Mimo tego jestem zadowolony, że zagraliśmy zespołowo. Mieliśmy problemy, ponieważ Mujo Tuljković doznał kontuzji, a rano z gorączką do klubu przyszedł Dru Joyce, jednak pomimo tego moi zawodnicy walczyli. Jeśli chcemy wygrywać z takim zespołem jak Asseco Prokom to możemy mieć maksymalnie osiem, może dziewięć, no nie więcej niż 10 strat, bo 17 to zdecydowanie za dużo. Pomimo tego chciałbym podziękować moim zawodnikom, będziemy mobilizować się na czwarty mecz.
Adam Hrycaniuk (Asseco Prokom Gdynia): Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. Przyjeżdżając tutaj spodziewaliśmy się takiego dopingu jaki był. Kibice to szósty zawodnik włocławskiego zespołu i było ich naprawdę słychać. Byliśmy skoncentrowani do samego końca i nie daliśmy się rozproszyć dopingowi miejscowych fanów. Wszyscy zachowaliśmy zimną krew i dlatego wynik tego spotkania jest na naszą korzyść. Moje statystyki nie interesują mnie w ogóle, liczy
Bartłomiej Wołoszyn (Anwil Włocławek): Smuci nas przegrana, był to kluczowy mecz i my o tym wiedzieliśmy. Będziemy walczyć w kolejnym spotkaniu. Bardzo chciałbym podziękować kibicom za atmosferę i myślę, że nie opuszczą nas do samego końca.