Dariusz Maciejewski: Pozostał wielki niedosyt

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski przegrał w sobotę w dramatycznych okolicznościach z Lotosem Gdynia. Dla rywalek była to trzecia wygrana w finałowej serii, która oznaczała obronę mistrzowskiego tytułu. Z faktem tym nie może pogodzić się trener rywalek. Gorzowianki walczyły bowiem niesamowicie, ale w ostatecznie wygrać się nie udało.

- Po przegranej finałowej rywalizacji z Lotosem pozostał ogromny niedosyt - powiedział po meczu Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski.

Jego podopieczne przegrały w sobotę w Gdyni 60:58, a emocje towarzyszyły tej rywalizacji do ostatniej sekundy spotkania. - Zagraliśmy osłabieni brakiem Sapowej, ale zdecydowaliśmy się postawić wszystko na jedną kartę i ta taktyka przez dłuższy czas święciła triumf. Walczyliśmy z gdyniankami jak równy z równym do momentu, kiedy fenomenalnie spisująca się Richards nie straciła sił - mówi opiekun akademiczek.

Faktycznie brak Lidumily Sapovej widać było bardzo mocno. Rosjanka doznała kontuzji skręcenia kostki w piątkowym meczu, a w sobotę rywalizację swoich koleżanek z drużyny obserwowała w cywilnych ubraniach z perspektywy ławki rezerwowych. Punktów Sapovej brakowało bardzo, gdyż w decydujących fragmentach meczu ręka drżała Yulii Dureice. Pod nieobecność Rosjanki rolę liderki wzięła na swoje barki Samathna Jane Richards. Australijka zagrała koncertowo, a na swoim koncie zapisała 30 punktów, czyli ponad połowę całego zespołu KSSSE AZS PWSZ.

Decydujący moment meczu wydarzył się na 4 sekundy przed zakończeniem meczu. Przy stanie 60:57 dla Lotosu, piłkę do gry zza linii bocznej wprowadzały akademiczki. Ta trafiła do Sidney Spencer, która automatycznie podjęła próbę rzutu za 3 punkty. Amerykańska rzucająca została jednak sfaulowana przez Olivię Tomiałowicz, ale sędziowie nie zdecydowali się przyznać koszykarce KSSSE AZS PWSZ trzech rzutów, tylko dwa, co wprowadziło w furię szkoleniowca akademiczek. Opiekun gorzowianek w ramach protestu udał się do szatni, z której jednak po chwili powrócił. - Ostatnie sekundy będą pamiętał do końca życia, nie tylko zresztą ja. Sądzę, że także wielu obserwatorów, bo moim zdaniem Spencer została sfaulowana przy rzucie za trzy punkty. Zatem zamiast dwóch należały nam się trzy rzuty wolne. Nie chcę komentować pracy arbitrów, bo pieniądze, jakie musiałbym za karę zapłacić wolę zainwestować w swój staż w WNBA - zakończył Maciejewski.

Gorzowianki zakończyły zatem sezon 2009/2010 z tytułem wicemistrzowskim, co jest wyrównaniem wyniku sprzed roku, kiedy to również w finałowej rywalizacji akademiczki przegrały z Lotosem Gdynia.

Komentarze (0)