Początek meczu to wyrównana walka tylko do wyniku 9:8 dla Lotosu. Później było już tylko gorzej i gorzej. Torunianki rzucały i nie trafiały. Zaczęły grać nerwowo i bez pomysłu. Zawodniczki trenera Omanica grały słabo i próbowały różnych wariantów, a zwłaszcza gry indywidualnej. Pojedyncze koszykarki bez wsparcia koleżanek nie miały szans z rywalkami znad morza.
Pierwsza połowa ostatniego półfinałowego pojedynku to gra poniżej poziomu, z którego oba zespoły pokazały się w trakcie rundy zasadniczej. Lotos nie grał porywającej koszykówki, ale ma w swoim zespole niesamowitą Erin Philips i niezawodną Magdalenę Leciejewską, które wspólnie potrafiły przełamać każdą niemoc gdynianek. Zawodniczki Jacka Winnickiego w drugiej kwarcie wręcz zmiażdżyły rywalki wygrywając 27:9.
Receptą na mistrzynie Polski z poprzedniego sezonu w składzie Energi miały być Egenti Charity Nwaamaka, Alicia Gladden i Tyesha Fluker. Jednak żadna z tych zawodniczek nie spełniła pokładanych w nich nadziei. Zaprezentowana ich nieskuteczność i całej drużyny z Torunia sprawiła, że z Katarzynek "uleciała" wiara w zwycięstwo. Napoleon Bonaparte twierdził, że najdalej zajdzie człowiek, które wie dokąd idzie. Obserwując grę zawodniczek z grodu Kopernika można było wątpić, czy wiedzą dokąd zmierzają, jaki jest ich wspólny cel i o jaką stawkę jest to mecz. Podopieczne Elmedina Omanica zapomniały o grze zespołowej, a kosz rywalek był dla nich "jak zaczarowany". Wykonywane rzuty zza linii 6,25 metra, a większości z odległości 8 metrów nie docierały do celu, a pod tablicą nie miał kto zbierać piłek. W pierwszej połowie torunianki miały skuteczność 6% za trzy i tylko 27% za dwa.
Przy tak niefrasobliwej grze Energi i całkowitej niemocy z linii rzutów wolnych gdynianki coraz bardziej zwiększały swoją przewagę i kontrolowały sytuację na parkiecie. Pierwsza połowa zakończyła się wygraną Lotosu 44:17.
Po przerwie sytuacja w hali przy ulicy Górskiego w Gdyni nie uległa zmianie. Zawodniczki Jacka Winnickiego kontrolowały grę i pilnowały swojej przewagi. Grały rozluźnione, a momentami nawet "treningowo". Katarzynki nie zmieniły niczego, a niemoc rzutowa odbijała się mocno na całej drużynie. Wraz z upływającymi minutami torunianki przestały wierzyć w zwycięstwo i tylko Monika Krawiec zaprezentowała się z dobrej strony w zespole Energi, a Agata Gajda przyzwoicie. To jednak za mało na takiego rywala i ten etap rozgrywek.
W ostatniej kwarcie trener gdynianek pozwolił zagrać młodym zawodniczkom Lotosu - Magdalenie Kaczmarskiej, Claudii Sosnowskiej, Elżbiecie Mukosiej, Marcie Urbaniak, które nie miały problemu ze zremisowaniem w czwartej odsłonie z rywalkami z Torunia. Wśród tych zawodniczek wyróżniła się Magdalena Kaczmarska, która w ciągu trzech minut zapisała na swoim koncie 4 punkty i dwa przechwyty.
Lotos Gdynia wygrał pewnie, choć w słabym stylu w stosunku 76:48, tym samym zapewniając sobie udział w finale FGE w tym sezonie i w Eurolidze w przyszłym. Kolejnym rywalem gdynianek będzie zespół KSSSE AZS PWSZ Gorzów, natomiast Energi Toruń - CCC Polkowice.
Lotos Gdynia - Energa Toruń 76:48 (17:8, 27:9, 14:13, 18:18)
Lotos: Louize Halvarsson 14, Roneeka Hodges 13, Erin Philips 12, Tanisha Wright 9, Magdalena Leciejewska 8, Olivia Tomiałowicz 7, Ivana Matovic 5, Magda Kaczmarska 4, Marta Urbaniak 4, Elżbieta Mukosiej 0, Marta Jujka 0, Claudia Sosnowska 0.
Energa: Teysha Fluker 11, Alicia Gladden 8, Monika Krawiec 6, Agata Gajda 5, Ilona Jasnowska 5, Patrycja Gulak-Lipka 5, Nwaamaka Egenti Charity 5, Aida Pilav 2, Patrycja Bajerska 1, Paulina Olszak 0, Magdalena Radwan 0, Dagna Szczechowiak 0.
Stan rywalizacji 3-2 dla Lotosu.