Od początku goście mieli kłopoty z wypracowaniem dobrych pozycji do rzutu i po 120 sekundach przegrywali 2:8. W połowie pierwszej kwarty zmniejszyli przewagę Olimp Startu do dwóch punktów, lecz nie poszli za ciosem i końcówka tej części gry należała do gospodarzy. Efektowną akcję przeprowadził Michał Sikora, znów nie zawodził Tomasz Celej, dzięki czemu Olimp Start wygrywał 24:9. W ostatniej akcji stratę Sudetów zmniejszył Alan Urbaniak.
Tuż po rozpoczęciu drugiej kwarty zza linii 6, 25 m trafił Krzysztof Samiec. Odpowiedzieć starał się Paweł Kowalski, któremu nie można odmówić waleczności, ale już skuteczności jak najbardziej. Kapitan lubelskiej drużyny oddał dwa z kolei niecelne rzuty, ale popisał się zbiórkami po obu próbach. Został także sfaulowany, jednak nie trafił żadnego rzutu wolnego.
Mimo wszystko lublinianie nie pozwolili rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Świetnie grali w defensywie i przez kolejne cztery minuty punktowali tylko oni. Na nieporadność swoich podopiecznych, a także kilka kontrowersyjnych decyzji arbitrów trener Sudetów - Ireneusz Taraszkiewicz reagował pretensjami pod adresem sędziów. Przy wyniku 35:14 dla gospodarzy poprosił on o przerwę. Tylko częściowo przyniosła ona efekt, gdyż przed dużą przerwą jeleniogórski zespół przegrywał 28:44.
Goście schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami, sprawiali wrażenie przybitych niekorzystnym wynikiem. Szkoleniowiec opuścił halę w kurtce i wyglądał, jakby nie chciał do niej wracać na drugą połowę.
Podkoszową niemoc w trzeciej kwarcie dopiero po 80 sekundach przełamał Łukasz Kwiatkowski. Środkowy Olimp Startu po chwili zaliczył akcję 2+1 i na tablicy wyświetlił się rezultat 49:28. Na pierwsze punkty Sudety czekały do 4. minuty, kiedy Urbaniak trafił jeden z rzutów wolnych.
Wysokie prowadzenie rozluźniło lubelskich koszykarzy, na więcej pozwalali oni gościom, w których wstąpiły nowe siły. Dobrze spisywał się Rafał Niesobski, poziom trzymał Urbaniak i przed decydującą częścią gry Sudety traciły do rywali 12 punktów.
Ostatnia kwarta wrażliwych spośród lubelskich kibiców mogła doprowadzić do zaburzeń pracy serca. Na parkiecie dominowała jeleniogórska drużyna, w której pierwsze skrzypce grał Niesobski. Na 5:35 przed końcem goście doprowadzili do wyniku 63:59! Jak się okazało, więcej punktów już nie zdobyli. W decydującym momencie zabrakło im koncentracji - w jednej z akcji Samiec przepuścił podanie między nogami.
Olimp Start wykorzystał słabszą chwilę przeciwnika, trafiając raz za razem. Trener Taraszkiewicz trzy minuty przed końcem poprosił o przerwę, licząc że jego podopieczni odrobią 10-punktową stratę. Trafiali już jednak wyłącznie gospodarze. Ostatnie sekundy kibice oglądali na stojąco i po meczu wspólnie z zawodnikami cieszyli się z utrzymania na zapleczu PLK.
Olimp Start Lublin - Sudety Jelenia Góra 74:59 (24:11, 20:17, 15:19, 15:12)
Olimp Start: Celej 23, Kwiatkowski 17 (12 zb), Bidyński 9, Jagoda 6, Król 6, Sikora 6, Myśliwiec 4, Kowalski 3, Prostak 0.
Sudety: Niesobski 17, Czech 13, Urbaniak 12, Zarzeczny 7, Samiec 6, Minciel 4, Klimek 0, Czekański 0.