Jak masz frajera, to go duś - komentarze po meczu Artego Bydgoszcz - ŁKS AGD Siemens Łódź

Koszykarki Artego Bydgoszcz zrobiły kolejny krok w kierunku utrzymania drużyny w Ford Germaz Ekstraklasie. Przez niemal cały sobotni pojedynek prowadziły łodzianki, ale ostatnie minuty należały do beniaminka, który zwyciężył 64:61.

Mirosław Trześniewski (trener ŁKS): Rozegraliśmy całkiem dobre spotkanie. W decydujących fragmentach zrobiliśmy jednak kilka głupich błędów. Odeszliśmy trochę od kosza, złamaliśmy wcześniej założoną taktykę. Nie wyszła nam strefa, gdyż bardzo ważny rzut za trzy oddała Ryan Colemam. Nie wiem już jak rozmawiać z niektórymi zawodniczkami, bo mówi się o tych błędach, ale jest to jakby rzucanie grochem o ścianę. Za szybko uwierzyliśmy w wygraną, kiedy prowadziliśmy różnicą dziesięciu punktów. Jak masz frajera to go duś, jak udusisz to go puść.

Alicja Perlińska (ŁKS Łódź): W ostatnich sekundach popełniłyśmy trzy głupie straty pod własnym koszem, co zadecydowało o ostatecznym wyniku. Ale nie może być tak, że prowadzimy niemal przez całe spotkanie, a w końcówce gramy zupełnie inaczej. Musimy wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.

Adam Ziemiński (trener Artego): Naszym dziewczynom należą się słowa uznania, bo wróciliśmy naprawdę z dalekiej podróży. ŁKS rozegrał bardzo dobre zawody, a ostatnia wygrana z MUKS wyraźnie podbudowała ten zespół. Po przerwie poprawiliśmy defensywę, dzięki czemu rywalki zaczęły tracić piłki i pojawiły się szanse na kontry, chociaż za wiele ich nie było. Wygrana w tym meczu była bardzo ważna, bo pozwoli pozytywniej myśleć o pozostaniu w lidze. Ryan Coleman ostatnio nie trenowała, ale jest mocna psychicznie, co pokazał ostatni rzut z dystansu, który dał nam zwycięstwo.

Sabina Parus (Artego Bydgoszcz): W Rybniku również zaliczyłam dobry wynik, ale niestety nasz zespół tam przegrał i nie ma co o tym wspominać. Bardzo się cieszę z sobotniego zwycięstwa, gdyż w ostatnich meczach traciliśmy punkty. Jestem w szoku, ze mieliśmy tylko siedem strat. To chyba jakiś rekord w tym sezonie. Wreszcie pokazałyśmy jakiś charakter, bo końcówki spotkań to nie była nasza najmocniejsza strona.

Źródło artykułu: