Dawid Lis: Jesteś już drugi sezon w Polsce, więc może zaczniemy od pytania na temat twojego przyjazdu do naszego kraju. Co było najtrudniejsze, gdy opuszczałaś swoją rodzinną Australię i wyjeżdżałaś tak daleko?
Samanta Jane Richards: Na pewno najtrudniejszym było zostawić ludzi, których się kocha tak daleko. Ciężkie również są podróże do Gorzowa. Czterdziesto godzinne loty samolotem. Ciągłe siedzenia na lotnisku… Bardzo dużo czasu zajmuje mi przybycie tutaj.
Gorzów jest pięknym miastem w nocy. Czy miałaś okazję uczestniczyć w jakichś dyskotekach bądź bywać w pubach w Gorzowie, lub też w innych miejscach w mieście?
- Trener nie byłby zadowolony, gdyby wiedział, że uczestniczymy w nocnym życiu miasta, a więc za bardzo nie miałam okazji. Ale jeżeli tylko jest szansa i pozwolenie to bardzo chętnie wykorzystuję czas, aby oderwać się od koszykówki.
Przejdźmy do rozmowy o koszykówce. Jak to się stało, że zaczęłaś uprawiać ten sport?
- Gdy byłam młoda to wraz z przyjaciółmi często graliśmy w koszykówkę, więc podążałam tą drogą.
Co Ciebie skłoniło do tego, aby wyjechać tak daleko i grać w polskiej lidze?
- Są to dobre rozgrywki na wysokim poziomie. Dobra okazja dla mnie, aby się pokazać, ponieważ gdy przyszłam to klub grał w Europejskich Pucharach, w tym sezonie Euroliga, więc to jest dla mnie szansa na zebranie dużego doświadczenia i to pozwala mi się stawać coraz lepszą zawodniczką.
W gorzowskim klubie grasz na pozycji rozgrywającej. Czy od zawsze grałaś na tej pozycji, czy może zaczynałaś od innej funkcji w drużynie?
- Od zawsze byłam rozgrywającą w drużynie.
Miałaś okazję zagrać w Meczu Gwiazd Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Czy byłaś zaskoczona swoją nominacją?
- Oczywiście, że byłam zaskoczona. Zawsze to jest wyróżnienie, gdy zostaje się wybranym do takiego meczu i jest okazja, aby się pokazać.
A co możesz powiedzieć o samym meczu?
- Granie przeciwko narodowej reprezentacji Polski było naprawdę miłym doświadczeniem. Mecz był rozgrywany w bardzo dobrej atmosferze, spotkały się tam najlepsze zawodniczki i stworzone było bardzo dobre widowisko dla kibiców.
Jesteś na szczycie jeśli chodzi o ligową klasyfikację najlepiej asystujących zawodniczek, do tego kilkukrotnie byłaś najlepiej punktującą w drużynie z Gorzowa, a po ciężkim meczu w Krakowie zostałaś MVP kolejki. Jaka jest metoda, aby być tak dobrą koszykarką?
- Wszystko zależy od ciężkiej pracy i treningu, ponieważ trudno jest utrzymywać wysoki poziom w każdym meczu. Zawsze przykładam się na treningach z całej siły, żeby mieć pewność, że w meczu będę mogła dać z siebie wszystko.
AZS PWSZ w lidze wygrał wszystkie mecze. W czym tkwi sekret?
- Każda z nas ma swoją rolę na boisku i każda wykonuje bardzo dobrze swoją pracę. Gdy wszystkie dajemy z siebie wszystko, to wtedy jest duża szansa na wygraną. Jednak musimy wytrzymać z taką formą przez dalszą część sezonu, aż do finałów, które będą najtrudniejsze.
Sezon 2007/2008 brązowy medal dla gorzowskiego klubu, ubiegły sezon srebro… W tym roku?
- Wydaje się, że z roku na rok idziemy o stopień wyżej, a więc w tym roku powinno być złoto. Złoto jest na pewno w naszym zasięgu i będziemy walczyć o to, aby być najlepszą drużyną polskiej ligi.
Jednak w Eurolidzie nie jest już tak łatwo. AZS odpadł z tych elitarnych rozgrywek. Jakie są różnice między ligą, a europejskimi pucharami?
- Jest wiele różnic. Na pewno jest większa presja, ponieważ są to drużyny z wyższej półki i naprawdę jest ciężko zatrzymać niektóre z nich.
Przed Świętami Bożego Narodzenia odbyła się prezentacja kalendarzy na rok 2010 z udziałem zawodniczek klubu z Gorzowa. Co myślisz o tym gadżecie?
- Jest bardzo interesujący. Można by o nim dużo opowiedzieć. Dobrze, że co roku jest taka inicjatywa i stanowi to również formę wspierania naszej drużyny.
Grałaś w Polsce na wielu halach, dodatkowo kilkanaście meczy za granicą. Co możesz powiedzieć o kibicach AZS PWSZ oraz atmosferze panującej w gorzowskiej hali?
- Atmosfera i fani są wspaniali, zawsze nas wspierają, jest to dla nas coś specjalnego.