Kameron McGusty z serią sezonu i z powrotem sezonu! Amerykanin odwrócił Legii Warszawa mecz, w którym jego zespół był już niemal liczony na deskach.
Cztery i pół minuty przed końcem spotkania Dziki Warszawa prowadziły 70:60. Właśnie wtedy do akcji ruszył McGusty, który zdobył 12 punktów z rzędu i to bez odpowiedzi rywali! Jego rzut równo z końcową syreną zapewnił Legii triumf w niesamowitych okolicznościach.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Nic więc dziwnego, że po decydującym trafieniu utonął w objęciach kolegów z drużyny, dyrektora sportowego Aarona Cela czy współwłaściciela klubu i przewodniczącego rady nadzorczej Jarosława Jankowskiego.
- To nie były łatwe rzuty. Kameron musiał na nie popracować i je trafił. Zapewnił zwycięstwo swojej drużynie - komplementował rywala Krzysztof Szablowski, trener Dzików. - Ostatni trafił sprzed dwóch obrońców. Defensywa była ok - dodał.
Seria 12 punktów z rzędu zdobytych przez McGusty'ego była kapitalna, ale - jak podaje Puls Basketu - do najlepszej w historii zabrakło mu punktu. Rekordzistami pod tym względem są Walerij Lichodiej i Marcin Woroniecki, którzy zaliczyli występy z 13-punktowymi seriami.
Trzeba jednak dodać, że okoliczności nie były takie, jak przy okazji runu McGusty'ego. Czyli takiej, która decydowała o wygranej.
Ostatnią podobną - w sezonie 2019/2020 - miał Łukasz Kolenda. Reprezentant Polski - wtedy zawodnik Trefla Sopot - w sezonie 2019/2020 uciszył włocławską Halę Mistrzów. Kolenda zdobył 11 punktów z rzędu, a jego Trefl odwrócił losy spotkania z Anwilem Włocławek od stanu 75:84 do 86:84.