Statuetkę MVP po finale Pekao S.A. Pucharu Polski odebrał Toddrick Gotcher, który miał szaloną końcówkę spotkania i trafił rzut na zwycięstwo na sekundę przed końcem starcia z Kingiem Szczecin.
Gotcher "na ściankę" poszedł jednak z kolegą z drużyny. To Ike Smith. Bezdyskusyjnie najlepszy zawodnik Górnika Zamek Książ Wałbrzych podczas całego turnieju. Amerykanin w ostatnim czasie szedł w górę ze swoją formę, ale podczas turnieju rozgrywanego w Sosnowcu ona wręcz eksplodowała.
Smith czuje się niesamowicie komfortowo w drużynie i wskazuje tutaj dużą rolę trenera Andrzeja Adamka. - Wierzy w moje umiejętności. Pozwala mi grać w taki sposób, w jaki lubię najbardziej. Wiem, że po jednej nieudanej akcji nie ściągnie mnie na ławkę - przyznał w rozmowie z serwisem plk.pl.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
23,0 punkty, 6,0 zbiórek, 2,3 asysty - to średnie Smitha z trzech meczów w drodze po Pekao S.A. Puchar Polski. Zawodnik imponował spokojem i skutecznością. Trafiał 60 procent rzutów z gry.
- Nauczyłem się wykorzystywać swoje atuty. Wymieniłbym tu: wszechstronność i fizyczność. Na swojej pozycji jestem "dużym" graczem. Jestem silny, na dodatek umiem grać z piłką w rękach i robię z tego użytek - wyjaśnił.
Smith nie narzeka również na to, że nie jest graczem startowym. Wręcz przeciwnie. Rozpoczynanie meczów na ławce traktuje jako atut. - To dla mnie lepsze rozwiązanie. Mogę przez kilka pierwszych minut obserwować wydarzenia boiskowe i z pewnymi pomysłami wejść na parkiet - stwierdził.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że pełnię bardzo ważną rolę w zespole. Czuję się odpowiedzialny za wynik całego zespołu. Nie ma dla mnie różnicy, czy zaczynam mecze w pierwszej piątce czy jako rezerwowy - zakończył.
Górnik Zamek Książ z bilansem 12-6 jest na trzecim miejscu w tabeli Orlen Basket Ligi. Beniaminek jest niemal pewniakiem do gry w fazie play-off, a Smith do miana najlepszego rezerwowego sezonu.