Dwa mecze, dwie porażki różnicą jednego punktu. San Antonio Spurs niedawno przegrali z Charlotte Hornets 116:117, a teraz musieli uznać wyższość Orlando Magic, również na samym finiszu.
Jeszcze na niespełna cztery minuty przed końcem Teksańczycy prowadzili na Florydzie 109:102. Ale od tego momentu zdobyli już tylko dwa oczka.
Bohaterem Magic okazał się Paolo Banchero, wybrany z pierwszym numerem w tym samym drafcie, co Jeremy Sochan. 22-latek trafił z półdystansu na 25,1 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry, doprowadzając do stanu 112:111 i jak okazało się chwilę później, ustalając wynik spotkania.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Victor Wembanyama mógł jeszcze dać Spurs wygraną, ale nie trafił w samej końcówce. Gościom na nic zdało się 25 oczek Devina Vassella czy 21 punktów Harrisona Barnesa. Słabo wypadł nowy w drużynie De'Aaron Fox (dziewięć punktów, 3/11 z gry).
Jedyny Polak na parkietach NBA, Jeremy Sochan tym razem spędził na boisku 19 minut. Wywalczył w tym czasie siedem punktów, trafiając 3 na 5 oddanych rzutów z gry (1/2 za trzy). Miał też dwie zbiórki, trzy asysty, dwa bloki, dwie straty i cztery faule. Co warte podkreślenia, Polak miał najwyższy wskaźnik plus/minus w Spurs (+8).
Magic do 26. sukcesu w kampanii 2024/2025 poprowadził Niemiec Franz Wagner, autor 33 punktów i 12 zbiórek. Banchero miał 17 oczek, siedem zbiórek i sześć asyst.
Wynik:
Orlando Magic - San Antonio Spurs 112:111 (32:30, 25:30, 24:28, 31:23)
(Wagner 33, Black 20, Banchero 17 - Vassell 25, Barnes 21, Wembanyama 18)