Szalony finisz dla San Antonio Spurs i Victora Wembanyamy. Francuz był faulowany na 2,2 sekundy przed końcem przy wyniku 125:125. Trafił jeden, pierwszy rzut wolny, a Atlanta Hawks po nieudanym challenge'u nie mieli już przerwy na żądanie i po zbiórce w obronie musieli rzucać z dalekiej odległości. Trae Young spudłował.
Spurs triumfowali ostatecznie 126:125 i wrócili na ścieżkę zwycięstw po dwóch porażkach, odnosząc 22. zwycięstwo w tym sezonie, choć w końcówce byli bliscy roztrwonienia dużej przewagi.
Jeszcze na niewiele ponad trzy minuty przed końcem Spurs prowadzili bowiem 123:116. Hawks udało się wrócić do meczu i wyrównać, ale ostatnie słowo należało mimo wszystko do Teksańczyków.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Wembanyama zdobył w sumie 24 punkty - tyle samo, co debiutujący w środę w Spurs De'Aaron Fox. Francuz miał też 12 zbiórek, a rozgrywający 13 asyst. Dobrze wypadł też Jeremy Sochan.
Polak miał spory wkład w sukces Spurs. Rozpoczął mecz z ławki rezerwowych, ale spędził na parkiecie sporo, bo 27 minut. Grał też w końcowce. Sochan wywalczył 15 punktów, trafiając 7 na 8 oddanych rzutów z gry (0/1 za trzy) i 1 na 2 wolne. Miał ponadto cztery zbiórki, dwie asysty, przechwyt, stratę i trzy faule.
Hawks przed 28. porażką w kampanii 2024/2025 nie uchroniły 32 punkty i 12 asyst Younga czy 30 oczek i 12 zbiórek Onyeka Okongwu.
Wynik:
Atlanta Hawks - San Antonio Spurs 125:126 (25:35, 29:37, 43:31, 28:23)
(Young 32, Okongwu 30, Hunter 22 - Fox 24, Wembanyama 24, Vassell 20)