Teksańczycy mają czego żałować. Jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty prowadzili 97:82, a na niewiele ponad trzy minuty do zakończenia meczu było 110:103 na korzyść San Antonio Spurs. Ale to Chicago Bulls triumfowali u siebie 114:110.
Gospodarzy na pierwsze prowadzenie w spotkaniu na zaledwie 47 sekund przed jego zakończeniem wyprowadził Coby White. Victor Wembanyama w końcówce mógł jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale spudłował za trzy.
Spurs nie dali rady utrzymać korzystnego wyniku i przegrywając w poniedziałek, doznali 18. porażki w tym sezonie. Wembanyama otarł się o triple-double, notując 23 punkty, 14 zbiórek i osiem bloków.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
- Przez dłuższy czas graliśmy naprawdę dobrą koszykówkę. Wiele musimy poprawić. Musisz potrafić wygrywać wyrównane mecze w tej lidze. Są też rzeczy, których nie zrobiliśmy, aby nie doprowadzić do straty prowadzenia - przyznał po spotkaniu podczas rozmowy z mediami trener Spurs, Mitch Johnson.
Jedyny Polak na parkietach, Jeremy Sochan, w poniedziałek spędził na parkiecie 27 minut. Polak w tym czasie zdobył 11 punktów, do których dodał cztery zbiórki, dwie asysty, przechwyt, blok, dwie straty i faul. Trafił 5 na 7 oddanych rzutów z gry, w tym 1 na 3 za trzy.
Bulls do 17. sukcesu w kampanii 2024/2025 poprowadził Zach LaVine, autor 35 punktów. Nikola Vucevic miał double-double (24 punkty, 11 zbiórek).
Wynik:
Chicago Bulls - San Antonio Spurs 114:110 (20:29, 30:36, 32:30, 32:15)
(LaVine 25, Vucevic 24, White 23 - Wembanyama 23, Paul 18, Champagnie 12)