Konto bankowe zawodnika Houston Rockets uszczupli się o 50 tysięcy dolarów. Tyle kary Fred VanVleet musi zapłacić za swoje ostatnie zachowanie.
Liga NBA, co zdaniem wielu jest dość zaskakujące, nie postanowiła go jednak zawiesić na chociażby jeden mecz. Uniknął w ten sposób najgorszego.
O co chodzi? Cztery sekundy przed końcem, przy pięciopunktowej stracie jego drużyny, VanVleet zdaniem sędziów popełnił faul ofensywny. Rozgoryczony tę decyzją zawodnik agresywnie gestykulował w kierunku trójki sędziów, rzucając przy tym niecenzuralne słowa. Miał nazwać jednego z nich "kur**".
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Sytuacja zakończyła się technicznym faulem i usunięciem rozgrywającego z boiska, a jego reakcja wobec arbitra Johna Conleya była wyjątkowo bliska fizycznej konfrontacji.
Wydarzenia te miały swoje korzenie w poprzedniej akcji. VanVleet uważał, że został sfaulowany przez zawodnika rywali, Toumaniego Camarę podczas próby rzutu za trzy punkty, co po meczu potwierdzili nawet sami sędziowie.
Sędzia główny meczu, Courtney Kirkland, przyznał, że Camara rzeczywiście naruszył przepisy, miał kontakt z biodrem VanVleeta. Jednak ponieważ przewinienie nastąpiło przed rozpoczęciem rzutu, zawodnik Rockets nie mógłby liczyć na rzuty wolne.
Kirkland skomentował także incydent z wyrzuceniem z boiska VanVleeta. Potwierdził, że jego zachowanie - niecenzuralne słowa i wskazywanie na sędziów - były bezpośrednią przyczyną otrzymania faulu technicznego.
30-letni rozgrywający w 17 meczach w tym sezonie zdobywa dla Rockets średnio 14,5 punkty, 4,3 zbiórki i 6,3 asysty, trafiając zaledwie 39-proc. rzutów z gry.