Dziki nie zdołały obronić własnego terenu, a jednocześnie odebrać rywalom miana niepokonanych. Goście - drużyna Newcastle Eagles - wygrali 79:70 odnosząc swój czwarty triumf w European North Basketball League.
Zadanie - i to nie tylko ze względu na rywala - łatwe nie było. Trener Krzysztof Szablowski nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Michała Aleksandrowicza czy Denzela Anderssona. Szwed jeszcze w poniedziałek w Niemczech walczył ze swoją reprezentacją w eliminacjach do EuroBasketu 2025.
Niemal prosto po podróży do składu wskoczył natomiast Janari Joesaar - Estończyk w niedzielę w Tallinie próbował popsuć nastroje... Polaków. Biało-Czerwoni wygrali ostatecznie 88:86.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
W takich okolicznościach sprawy w swoje ręce wzięli Rickey McGill i Nick McGlynn. Dla tego pierwszego było to zresztą wyjątkowe spotkanie - to właśnie z drużyny Newcastle Eagles trafił do Dzików.
Jak wypadł na tle byłego pracodawcy? Zaliczył 21 punktów, sześć asyst i pięć zbiórek. McGlynn dołożył 20 oczek, 11 zbiórek, trzy asysty i dwa bloki. To nie wystarczyło. Podobnie jak seria 16:0 na przełomie drugiej i trzeciej kwarty, która pozwoliła odrobić osiem punktów straty i objąć prowadzenie 45:37.
Czego zabrakło? Wsparcia dla liderów oraz skuteczności na dystansie. Warszawianie wykorzystali zaledwie 2 z 23 prób zza łuku, co dało marne osiem procent skuteczności. Goście dla odmiany na dystansie czuli się nieźle i trafili dziesięć trójek. Swoje do wygranej dołożyli też gracze z ławki, którzy zdobyli aż 23 oczka przy siedmiu takich zawodników w talii trenera Szablowskiego.
Po wygranej w stolicy Polski Newcastle Eagels mają bilans 4-0. Dziki (3-2) przegrały w ENBL po raz pierwszy we własnej hali.
Dziki Warszawa - Newcastle Eagels 70:79 (14:17, 25:20, 18:23, 13:19)
Punkty dla Dzików: Rickey McGill 21, Nick McGlynn 20 (11 zb), Andre Wesson 11, Mateusz Szlachetka 9, Mateusz Bartosz 5, Jarosław Mokros 2, Janari Joesaar 2, Grzegorz Grochowski 0, Maciej Bender 0.