Przełamanie słupszczan - relacja z meczu Energa Czarni Słupsk - Kotwica Kołobrzeg

Zaległe spotkanie 7. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki dla zawodników Energi Czarnych Słupsk, którzy pokonali na własnym parkiecie Kotwicę Kołobrzeg 85:77. Gospodarze wygrali po trzech kolejnych porażkach, dla Kotwic to już trzecia przegrana z rzędu.

Dla obu zespołów mecz ten był niezwykle istotny, bowiem w ostatnim czasie ani Enerdze Czarnym, ani Kotwicy Kołobrzeg nie wiodło się najlepiej. Lepiej rozpoczęli go jednak goście, wśród których świetną partię rozgrywał Darrell Harris. Jeden z najwartościowszych koszykarzy w całej lidze jak lew walczył na tablicach i to po jego celnym rzucie kołobrzeżanie wyszli na prowadzenie 12:6. Co ciekawe Amerykanin w samej tylko pierwszej kwarcie miał na swoim koncie osiem punktów i osiem zbiórek, czyli był bliski double-double.

Bardzo dobra gra Harrisa przełożyła się na prowadzenie kołobrzeżan. Goście nie grali może rewelacyjnie, ale na pewno lepiej od Energi Czarnych. Skuteczność obu zespołów była słaba, ale Kotwica dobrze wykorzystywała rzuty wolne, stąd prowadziła po pierwszych dziesięciu minutach meczu 20:12. To był jednak tylko początek końca gości w tym spotkaniu, bowiem już od drugiej części meczu inicjatywę zaczęli przejmować koszykarze trener Igora Miglinieksa.

W połowie drugich dziesięciu minut Energa Czarni odrobili straty i nawet wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Gospodarze ograniczyli poczynania rozpędzonego Darrella Harrisa, który po ośmiu punktach i ośmiu zbiórkach zdołał zdobyć tylko dwa oczka i zebrał jedną piłkę z tablic do końca tej połowy. Trener Miglinieks często rotował składem, stąd aż dziewięciu zawodników Energi Czarnych zdobyło punkty już pierwszych dwudziestu minutach meczu.

Drugą kwartę gospodarze wygrali aż 28:14, stąd wyszli na sześciopunktowe prowadzenie, którego jak się później okazało, nie oddali już do końca. Kotwica jednak nie odpuszczała i przerwa między połowami dobrze podziałała na drużynę trenera Pawła Blechacza. Wśród nich bardzo dobrze grę prowadził Omni Smith. Amerykanin w całym meczu zanotował 15 punktów, dziewięć asyst i siedem zbiórek. W klasyfikacji kończących podań miał o zaledwie jedną asystę mniej o rekordu tego sezonu, czyli 10 Krzysztofa Szubargi.

Przed ostatnią kwartą goście przegrywali tylko dwoma punktami (58:60), mając po swojej stronie dobrze grających tego dnia Harrisa, Smitha i Bartosza Diduszkę. Energa Czarni mieli za to Tyrone’a Brazeltona, który w całym meczu zdobył aż 25 punktów, miał także sześć asyst i pięć zbiórek i mimo, że w wielu akcjach grał bardzo indywidualnie, to na pewno jego zdobycz walnie przyczyniła się do końcowego sukcesu.

I mimo, że jeszcze na cztery minuty przed końcem meczu Kotwica prowadziła jednym punktem (68:67) to nie była w stanie dowieźć tego do ostatniego gwizdka. Więcej zimniej krwi miał Alex Harris i właśnie Brazelton i to oni dali słupszczanom to upragnione zwycięstwo, które niejako przełamało niemoc tego zespołu. Po trzech kolejnych porażkach w końcu w Słupsku mogą cieszyć się z wygranej.

25 punktów Brazeltona było najlepszym wynikiem w tym meczu, ale bardzo dobre wrażenie pozostawił po sobie także Alex Harris. Rzucił 17 punktów, w tym pięć trójek i miał także sześć zbiórek. Po stronie Kotwic 20 punktów zdobył Darrell Harris oraz miał aż 17 zbiórek w całym spotkaniu, co jest drugim wynikiem w tym sezonie PLK. 16 oczek zaaplikował rywalom Bartosz Diduszko.

- Chciałbym podkreślić, że cały zespół przyczynił się do zwycięstwa. W końcu udało nam się zafunkcjonować jako całość. Jest to szczególnie trudne w sytuacji, kiedy skład jest niestabilny, w drużynie pojawiają się nowi zawodnicy, kontuzje i choroby. Czekamy na kolejne mecze - powiedział trener zwycięskiego zespołu, Igor Miglinieks.

Energa Czarni Słupsk - Kotwica Kołobrzeg (12:20, 28:14, 20:24, 25:19)

Energa Czarni: Brazelton 25, Harris 17, Sroka 11, Clark 11, Żurawski 8, Cesnauskis 4, Przybyszewski 4, Sulowski 3, Dapa 2.

Kotwica: Harris 20, Diduszko 16, Smith 15, Wichniarz 11, Rduch 10, Stelmach 3, McFarlin 2, Freeman 0, Bręk 0.

Komentarze (0)