Conor McGregor, były mistrz UFC w dwóch kategoriach wagowych, zasiadł na trybunach podczas spotkania w Salt Lake City. W drugiej kwarcie, przy prowadzeniu Bucks 51-46, McGregor podszedł do ławki Milwaukee, gdzie siedział Brook Lopez.
Po uściśnięciu dłoni Irlandczyk poprosił koszykarza o wstanie. 216-centymetrowy zawodnik spełnił prośbę, prężąc pierś, a obaj panowie stanęli naprzeciw siebie.
Po tej nietypowej interakcji, podkreślającej różnicę wzrostu między nimi, Lopez skomentował sytuację po meczu. - Zapytał mnie, jak wysoki jestem - powiedział Lopez, cytowany przez "Daily Mail". - Odpowiedziałem mu. Poprosił, żebym wstał, więc to zrobiłem. W tym momencie wiedziałem, że muszę się z nim zmierzyć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
- Wiecie, musiałem coś zrobić - dodał z uśmiechem. - Widziałem wcześniejsze face-offy, więc musiałem odegrać swoją rolę.
Koszykarz zażartował też na temat potencjalnej walki z McGregorem, sugerując, że jego kolega z drużyny, Damian Lillard, mógłby być jego menedżerem. - Jeśli coś ma się wydarzyć, może Dame będzie moim promotorem, menedżerem, nauczy mnie walczyć, bo nic nie umiem - śmiał się Lopez.
Milwaukee Bucks zwyciężyli 125-110, poprawiając wówczas swój bilans do 26-18. Lopez zdobył 10 punktów, 6 zbiórek i 3 bloki. Drużyna kontynuuje serię wyjazdową, przygotowując się do meczu z Portland Trail Blazers.