Jeszcze kilkanaście minut przed spotkaniem kibice zgromadzeni w hali Politechniki Radomskiej licytowali, czy podopieczni Marka Brzeźnickiego dobiją do kolejnej setki w tym sezonie, czy raczej będą chcieli zgarnąć komplet „oczek” jak najmniejszym nakładem sił. - Bardzo dobrze powiedziane, bowiem w ogóle nie kalkulowaliśmy. Po prostu chcieliśmy wygrać, bo na tym etapie rozgrywek liczą się tylko kolejne zdobycze do tabeli - ucinał dyskusje drugi trener akademików Roman Bukalski. Nic więc dziwnego, że do boju przeciwko outsiderowi szkoleniowcy posłali najmocniejszą piątkę.
Co ciekawe, to goście wyszli jako pierwsi na prowadzenie po rzucie Łukasza Pająka. W ogóle, nie tylko w ataku, ale i w defensywie sprawiali wrażenie zdeterminowanych na sprawienie niespodzianki. Stanęli bowiem strefą, znacznie utrudniając penetrację strefy podkoszowej przez zawodników z Radomia. Po kilku minutach sposób znalazł na nią Robert Cetnar i punkty dla AZS-u Politechnika posypały się jak z rogu obfitości. Z dystansu zaczęli trafiać Grzegorz Zadęcki, Artur Kulik oraz Paweł Lewandowski. Rywale tymczasem postawili na Łukasza Pająka, który jednak w pojedynkę nie był w stanie nawiązać walki z gospodarzami. Nic więc dziwnego, że w szóstej minucie radomianie prowadzili już 18:7.
Gdy wydawało się, że ekipa Wawelskich Smoków uspokoiła swoje poczynania w ofensywie i zacznie systematycznie odrabiać straty, dwa proste błędy sprawiły, że radomianie utrzymali przed zakończeniem pierwszej kwarty bezpieczną różnicę nad rywalem. Przyczynił się do tego zwłaszcza Paweł Piros, który dwukrotnie w końcowych fragmentach tej odsłony trafił zza linii 6,25 m.
Ekipa z Krakowa w kolejnej odsłonie złożyła swoje losy w rękach Jakuba Dwernickiego. Kapitan Wisły, co prawda trafiał raz z pod kosza, raz „za trzy”, dostając niekiedy wsparcie w Łukaszu Pająku. Przed przerwą jednak obraz gdy nie uległ zmianie, bowiem na kwadrans odpoczynku radomianie schodzili prowadząc 50:35, a punkty potwierdzające przewagę akademików przypieczętował celnym rzutem równo z syreną Paweł Lewandowski.
Wiślacy po wznowieniu gry z ogromnym animuszem rzucili się na rywali. Prym w tych poczynaniach wiódł Łukasz Pająk, jednak ryzykowne zagrania pociągnęły również za sobą szybko złapane faule, co nieco ostudziło jego zapędy. Gdy dodatkowo Mateusza Kępkę zablokował Michał Szczytyński, wydawało się, że obrona radomian nie pozwoli gościom na dziurawienie ich kosza. Gdy jednak doszli ich na 10 punktów, sytuacja stała się delikatnie mówiąc nerwowa. Uspokoił ją na chwilę Robert Cetnar, który podjął próbę rzutu „za trzy”. I okazała się ona skuteczna. Chwilę później ponownie ukąsił rywali efektownym wykończeniem zespołowej akcji, a kolejne „oczka” dorzucił Rafał Sebrala. Radomianie nie mogli już przegrać tego pojedynku. W czwartej kwarcie maksymalnie wykorzystywali czas przysługujący im do rozegrania akcji, a i tak potrafili wykańczać je w niezwykle efektowny sposób. Brylował w tym zwłaszcza Michał Szcytyński, który dopingował kolegów do pogoni za wspomnianą na wstępie setką punktów. Radomianie byli tak zdesperowani w swoich poczynaniach, że pierwsze pięć minut ostatniej kwarty wygrali w stosunku 13:0. Nawet debiutujący w barwach AZS-u Łukasz Lodowski zanotował na swoim koncie celne trafienie. - Mamy co raz lepszy bilans i jesteśmy bliżej czołowych miejsc w tabeli. Najważniejsze, że nasza gra zaczyna wyglądać tak, jak tego chcieliśmy. To naprawdę cieszy - podkreślił po spotkaniu czołowy koszykarz AZS-u Tomasz Czajkowski.
AZS Politechnika Radomska - Wisła Kraków 93:70 (31:20, 19:15, 22:21, 18:14)
Politechnika: Cetnar 21 (1), Czajkowski 10 (1), Zadęcki 9 (1), Lewandowski 8, Kulik 0 oraz Szczytyński 13, Sebrala 12, Hernik 6, Piros 6 (2), Mordel 4, Wróbel 2, Lodowski 2.
Wisła: Dwernicki 22 (2), Pająk 17, Czepiec 7 (1), Dudziewicz 0, Eliasz-Radzikowski 0 oraz Pilch 8 (2), Kępka 7, Piech 4, Depta 3, Haszczak 2.