"Nie wierzę". To nie miało prawa się udać, a jednak!

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Andrzej Urban
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Andrzej Urban

- Nie mogliśmy się złamać - powiedział Andrzej Urban, trener Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski. Jego zespół sprawił sensację w Pekao S.A. Pucharze Polski i wysłał do domu głównego faworyta turnieju, Anwil Włocławek.

Na finałowy turniej, którego stawką jest Puchar Polski, Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski przyjechała bez kontuzjowanych liderów Damiana Kuliga i Aigarsa Skele.

Ten pierwszy wypadł do końca sezonu. Drugiemu - tuż przed wyjazdem do Sosnowca - odnowił się stary uraz kolana. W niedzielę przeszedł zabieg, a do gry wróci za kilka tygodni.

W takim stanie kadrowym Stalówce nie dawano większych szans na wielki wynik w walce o Pekao S.A. Puchar Polski, tymczasem ostrowianie są już w finale, a "po drodze" ograli skazywanych na sukces koszykarzy Anwilu Włocławek (94:85).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem

- Egzekwowaliśmy to, co chcieliśmy. Atakowaliśmy tych zawodników, których chcieliśmy. Moi zawodnicy zostawili serce na boisku - przyznał po spotkaniu Andrzej Urban, szkoleniowiec "Stalówki".

Wąska rotacja? Żaden problem. Ci, którzy w Sosnowcu są "do gry", spisują się doskonale. - Wiele osób mówiło, że nie ma sensu grać w pucharze na maksa wąską rotacją. My zagraliśmy nie oszczędzając sił. Wierzę, że zdążymy się zregenerować, a nawet jak będzie zmęczenie, to głowa to przezwycięży - dodał mając już na myśli niedzielny finał.

Nic ich nie może złamać

Brak Kuliga. Brak Skele. Podkręcony staw skokowy Laurynasa Beliauskasa. - Pomyślałem: nie wierzę - przyznał szczerze Urban o tym, co miał w głowie podczas meczu z Anwilem, kiedy w trzeciej kwarcie najlepszy w jego drużynie zawodnik doznał urazu i prosto z parkietu udał się do szatni.

fot. Rafał Sobierański
fot. Rafał Sobierański

Trener "Stalówki" nie miał wiedzy, jak poważny jest uraz i czy zawodnik będzie jeszcze do gry. Fizjoterapeuci podjęli walkę, odpowiednio zatejpowali kostkę. Litwin wrócił i od razu powędrował na parkiet, a fani ostrowskiej drużyny oszaleli i zgotowali mu gorące powitanie.

- To było impulsywne. Nie było przemyśleń, od razu posłałem go na boisko - ocenił Urban. - Gdy poszedł do szatni powiedzieliśmy sobie, że nie możemy się złamać. Kiedy wrócił, nie byliśmy złamani, a jego powrót dał nam dodatkową energię.

Ostatecznie w grze spędził 33 minuty. Zaliczył 18 punktów i cztery asysty. Wykorzystał 6 z 10 prób z pola. Był jednym z wielkich bohaterów, którzy w nagrodę w niedzielę staną do walki o Puchar Polski, po który sięgała ostatnio w latach 2019 i 2022.

Arged BM Stal w finale zmierzy się z inną rewelacją, Legią Warszawa. Na trybunach ArcelorMittal Park w Sosnowcu ma pojawić się solidna grupa wsparcia, jeżeli chodzi o fanów "Stalówki". Czy to poniesie ją do wielkiego sukcesu? Decydujące spotkanie Pekao S.A. Pucharu Polski rozpocznie się o godz. 17:30.

z Sosnowca Krzysztof Kaczmarczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

fot. Rafał Sobierański
fot. Rafał Sobierański

Zobacz także:
Trefl nie obroni trofeum! Aric Holman ogłosił koniec meczu
Rewelacja NBA w reprezentacji Polski?! Padły bardzo ważne słowa

Komentarze (1)
avatar
moltenspalding
18.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chłopaki z Twardych Pierników w ćwierćfinale, tak wymęczyli zarozumialców z Włocławka, że w półfnale zamiast rotweilerów wystąpiły ratlerki.