Trwa zła passa Sportino

Coraz bardziej napięta robi się sytuacja w Sportino Inowrocław. Drużyna przegrała cztery kolejne mecze, w klubie posypały się finansowe kary dla zawodników i trenera, a w dwóch najbliższych kolejkach czekają ją spotkania z finalistami zeszłego sezonu - PGE Turowem Zgorzelec i Asseco Prokomem Gdynia. Całkiem realny jest zatem bilans 0-6 na samym starcie, co przecież przed rozgrywkami wydawało się niemożliwe.

- Jeśli nie zmieni się podejście zawodników do treningów, z niektórymi będziemy musieli się pożegnać. Nie może być tak, że mówi się o ciężkiej pracy, a robi zupełnie co innego - wściekał się po porażce z Energą Czarnymi trener Sportino Mariusz Karol. Prawdopodobnie m.in. za tę wypowiedź został finansowo ukarany przez klub, podobnie zresztą jak jego sześciu zawodników. Anthony Anderson i Sani Ibrahim za niesportowe zachowanie (zabawa w klubie rozgrywkowym), a Polacy - Grzegorz Arabas, Rafał Bigus, Przemysław Łuszczewski oraz Artur Robak z powodu braku zaangażowania i niski poziom sportowy, jaki prezentowali w dotychczasowych meczach.

W poprawie atmosfery pomóc ma Michael Ansley. Doświadczony skrzydłowy, który w tym sezonie zagrał w trzech meczach warszawskiej Polonii, kilka dni temu podpisał kontrakt ze Sportino (w sobotę zaliczył debiut przeciwko Anwilowi). Ma być on wzmocnieniem pod koszem, gdzie w trzech pierwszych potyczkach inowrocławianie wyraźnie odstawali, oraz asystentem pierwszego szkoleniowca. - Wszyscy musimy starać się, aby nasza gra wyglądała coraz lepiej. Moim zadaniem ma być także pomoc trenerowi Karolowi - powiedział 42-letni Amerykanin.

Anwil był pierwszą z trzech drużyn, które w zeszłym sezonie wywalczyła medal, a z którą w najbliższym czasie zagra drużyna trenera Karola. W sobotę zmierzy się bowiem u siebie z PGE Turowem, a później w Gdyni z Asseco Prokomem. - Zdajemy sobie sprawę z siły naszych przeciwników. Byłoby miło, gdybyśmy sprawili niespodziankę. Musimy się przecież przełamać i wygrać pierwszy mecz - wyjawił dla SportoweFakty.pl Slavisa Bogavac. Serb był wyróżniającym się graczem swojego zespołu w okresie przygotowawczym, ale po kontuzji skręcenia stawu skokowego, jakiej doznał nieco ponad tydzień przed inauguracją rozgrywek, nie doszedł jeszcze do pełni formy. - Z moją nogą jest coraz lepiej. Potrzebuje jednak trochę czasu - wytłumaczył skrzydłowy. - Slavisa był wtedy naszym jednym z lepszych zawodników. Jeśli dojdzie do optymalnej dyspozycji, będziemy mieli z niego pożytek. Mam nadzieję, że szybko to nastąpi - stwierdził szkoleniowiec Sportino Mariusz Karol.

Komentarze (0)