Warriors prowadzili 126:121 na 47 sekund przed końcem meczu i mieli piłkę. Ale wtedy Stephen Curry, którego Kings podwoili na własnej połowie, poprosił o przerwę. Problem jednak polegał na tym, iż gospodarze nie mieli już żadnej do wykorzystania.
Gwiazdor mistrzów NBA popełnił tym samym, nieświadomie, faul techniczny. Kings dostali rzut wolny, który trafili oraz posiadanie. De'Aaron Fox zamienił je w trzy punkty, trafiając za trzy po wcześniejszej zbiórce w ataku Malika Monka.
Curry oddał rzut z półdystansu na 14 sekund przed końcem czwartej kwarty, ale spudłował. Goście mieli szansę, żeby odwrócić losy spotkania i wyrwać czwarty mecz serii. Trener Mike Brown wziął przerwę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Kings mieli akcję na zwycięstwo i prowadzenie 3-1. Fox chciał zaatakować kosz, ale zatrzymali go Curry i świetny w obronie, wracający do składu obrońców tytułu po zawieszeniu Draymond Green. Rozgrywający przyjezdnych oddał piłkę na obwód. Harrison Barnes, były zawodnik Warriors, rzucał za trzy równo z syreną.
Wszyscy w hali Oracle Arena zamarli. Ten rzut mógł praktycznie zakończyć sezon mistrzów. Drużyna, która prowadzi 3-1, wygrywa aż 95-proc. serii w play-offach. Skrzydłowy się jednak pomylił. Warriors przetrwali i wygrywając 126:125, wyrównali serię. Jest 2-2.
- Sądziłem wtedy, że to najmądrzejsza decyzja na świecie. Zostałem podwojony, nie miałem do kogo podać. Dopiero później zorientowałem się, że wcześniej prosiliśmy o sprawdzenie akcji, przez co straciliśmy ostatnią przerwę. To tylko pokazuje, jak ważne są wszystkie detale i aspekty gry. Dobrze, że ten błąd nie kosztował nas ostatecznie zwycięstwa - mówił na konferencji prasowej Curry.
Steph w 43 minuty zapisał przy swoim nazwisku 32 punkty ora pięć zbiórek. Klay Thompson dodał 26 oczek, a Jordan Poole miał 22 punkty. Green skompletował 12 punktów, 10 zbiórek i siedem asyst.
- To świetne uczucie, ale musimy o nim szybko zapomnieć - mówił od razu po meczu w rozmowie z mediami Thompson.
Kings na nic zdało się ostatecznie 38 punktów świetnego Foxa. Debiutujący w NBA Keegan Murray trafiał, jak natchiony (9/13 z gry, 5/7 za trzy), ale to też nie pomogło przyjezdnym.
Wynik:
Golden State Warriors - Sacramento Kings 126:125 (31:32, 34:37, 37:23, 24:33)
(Curry 32, Thompson 26, Poole 22 - Fox 38, Murray 23, Monk 16)
Stan serii: 2-2
Czytaj także:
Michał Michalak: Być najlepszą wersją siebie [WYWIAD]
Kapitalnie! Anwil robi duży krok w stronę pucharu!