Sacramento Kings piszą historię. Drużyna z Kalifornii wróciła do fazy play-off po siedemnastu sezonach przerwy i zrobiła to w wielkim stylu. Zaczęła od zwycięstwa nad obrońcami tytułu.
Najtańsze bilety na pierwszy mecz serii kosztowały blisko 500 dolarów, ale ten fakt nie odstraszył spragnionych wrażeń fanów. Hala Golden 1 Center wypełniła się po brzegi, a tłumy kibicowały Kings także przed samym obiektem.
- Wiemy, jak nas wspierają. Zrobiliśmy to dziś zdecydowanie dla nich - mówił później w rozmowie z mediami rozgrywający i lider gospodarzy, De'Aaron Fox. 25-latek rzucił w sobotę aż 38 punktów.
Kings po zaciętym spotkaniu pokonali Golden State Warriors 126:123 i w rywalizacji do czterech zwycięstw, prowadzą 1-0. Goście trafili tylko 16 na 50 oddanych rzutów za trzy i popełnili 15 strat.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Warriors mimo wszystko mieli szanse, aby odwrócić losy meczu. Andrew Wiggins, który wrócił do składu mistrzów NBA po ponad dwóch miesiącach przerwy, rzucał za trzy z rogu boiska na 10 sekund przed końcem przy wyniku 123:124. Skrzydłowy jednak spudłował.
Gwiazdor ekipy z San Francisco, Stephen Curry próbował jeszcze doprowadzić do remisu równo z syreną, ale jego próba dystansowa też nie doszła celu. Curry rzucił w tym meczu 30 oczek. Wiggins w swoim pierwszym meczu od dawna wywalczył 17 punktów, trafiając 7 na 16 oddanych prób z pola, choć tylko 1 na 8 za trzy. Ta seria zapowiada się pasjonująco.
Równie ciekawie będzie w rywalizacji Cleveland Cavaliers z New York Knicks. Drużyna Toma Thibodeau, która zakończyła sezon zasadniczy na piątym miejscu w Konferencji Wschodniej, od razu odebrała Cavaliers przewagę własnego parkietu, wygrywając w sobotę w Ohio 101:97.
Jalen Brunson zaaplikował rywalom 27 punktów, a double-double skompletował Julius Randle (19 oczek, 10 zbiórek). Cavaliers słabo rzucali z dystansu (10/31) i na nic zdały się im nawet popisy Donovana Mitchella. Spida zapisał przy swoim nazwisku 38 punktów, pięć zbiórek i osiem asyst.
O ile w tych meczach było sporo emocji, łatwe sukcesy zanotowali w sobotę Philadelphia 76ers i Boston Celtics. Sixers rozbili Brooklyn Nets 121:101, a Bostończycy zdominowali ekipę Atlanta Hawks 112:99.
Wyniki:
Philadelphia 76ers - Brooklyn Nets 121:101 (30:25, 37:33, 26:23, 28:20)
(Embiid 26, Harden 23, Harris 21 - Bridges 30, Johnson 18, Dinwiddie 14)
Stan serii: 1-0 dla 76ers
Boston Celtics - Atlanta Hawks 112:99 (29:19, 45:25, 20:31, 18:24)
(Brown 29, Tatum 25, White 24 - Murray 24, Young 16, Collins 12, Capela 12)
Stan serii: 1-0 dla Celtics
Cleveland Cavaliers - New York Knicks 97:101 (24:30, 21:20, 25:28, 27:23)
(Mitchell 38, Garland 17, Allen 14 - Brunson 27, Randle 19, Hart 17)
Stan serii: 1-0 dla Knicks
Sacramento Kings - Golden State Warriors 126:123 (29:29, 26:32, 36:29, 35:33)
(Fox 38, Monk 32, Lyles 16 - Curry 30, Thompson 21, Wiggins 17, Poole 17)
Stan serii: 1-0 dla Kings
Czytaj także:
Dramat mamy Marcina Gortata. "Nagle wszystko się wywróciło w oczach"
Córka gwiazdy Bulls skradła show. Diar DeRozan rozpraszała rywali