Dallas Mavericks wciąż mieli szanse, żeby awansować do turnieju play-in. Zdecydowali jednak wyłączyć z gry swoich kluczowych zawodników na mecz z Chicago Bulls, który ostatecznie przegrali 112:115.
Pauzowali Tim Hardaway Junior, Kyrie Irving, Josh Green, Christian Wood i Maxi Kleber, a Luka Doncić przebywał na parkiecie tylko w pierwszej kwarcie.
Trener Jason Kidd przekazał przed samym spotkaniem w rozmowie z mediami, że to "decyzja kierownictwa klubu". O co chodziło?
Mavericks walczyli o to, aby zachować wybór w drafcie, który może trafić także do New York Knicks. Zadecyduje o tym loteria, ale czym gorsze miejsce w sezonie zasadniczym zajęli, tym mają w niej więcej procent szans.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Jeśli pick Mavericks znajdzie się w pierwszej dziesiątce tegorocznego draftu, Teksańczycy go zachowają. Jeśli jednak będzie poza TOP10, przejdzie w ręce Knicks. Jest to jeszcze zapis dawnego transferu, na mocy którego w 2019 roku do Dallas przeszedł Kristaps Porzingis.
- To może nie wywieszenie białej flagi, a podjęcie po prostu trudnej biznesowej decyzji - mówił Jason Kidd. - Staramy się zbudować mistrzowską drużynę. To jest krok wstecz. Ale miejmy nadzieję, że po nim pójdziemy naprzód - dodawał.
Liga NBA nie toleruje takich praktyk. Ukarała Mavericks i ich większościowego właściciela, Marka Cubana.
"The Mavericks naruszyli politykę ligi. Ograniczyli grę czołowych zawodników i nie kryli się ze stwierdzeniem, że chcą przegrać mecz, aby mieć prawo pierwszeństwa w pierwszej rundzie draftu 2023" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez NBA. "Działania Mavericks zawiodły naszych kibiców i naszą ligę" - brzmi jego dalsza treść.
Klub z Teksasu musi zapłacić 750 tysięcy dolarów kary.
Czytaj także:
Dramat mamy Marcina Gortata. "Nagle wszystko się wywróciło w oczach"
Córka gwiazdy Bulls skradła show. Diar DeRozan rozpraszała rywali