Andrzej Pluta od kilku lat utrzymuje się w czołówce najlepszych strzelców PLK, będąc zarazem jednym z najskuteczniejszych graczy Anwilu Włocławek. Mimo, że rzucający obrońca z roku na roku jest coraz starszy, a w obecnym sezonie obchodzić będzie 36. urodziny, dla wielu młodych graczy nadal może stanowić wzór do naśladowania. - Zawsze stawiam sobie taki cel, żeby w danym sezonie grać lepiej niż w poprzednim - tłumaczy koszykarz. I rzeczywiście, w rozgrywkach 2007/2008 notował średnio 12,6 punktu, zaś w minionym - 13,3.
Teraz przed Plutą jeszcze cięższe zadanie. W autorskiej drużynie Igora Griszczuka ma pełnić rolę lidera oraz autorytetu dla młodszych zawodników, z których w większości zbudowana jest kadra zespołu. - Będę się starał pomagać zespołowi na tyle, na ile będę mógł. Mamy młody skład, mocno przebudowany i potrzebujemy czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji - mówi kapitan Anwilu, przechodząc od razu do największej aktualnie bolączki włocławskiej drużyny, czyli słabego stylu i wyników gier przedsezonowych. - W tej chwili nie ma jeszcze zgrania, timingu, czucia podań. Nie ma również pomocy i zaufania. Musimy się po prostu tego nauczyć. Zawodnicy, którzy przyjechali po szkole potrzebują czasu, żeby zmienić styl gry z indywidualnego na bardziej zespołowy.
W okresie przygotowawczym Anwil rozegrał osiem spotkań, wygrywając i przegrywając po cztery z nich. Podczas turnieju w Poznaniu lepsze okazały się ekipy BK Prostejov i Polpharmy Starogard Gdański, a podczas Kasztelan Basketball Cup - PBG Basketu Poznań i Trefla Sopot. Wygrana nad PGE Turowem Zgorzelec pokazała jednak, że w zespole drzemie potencjał. - Przede wszystkim, my nie graliśmy o zwycięstwa. Najważniejszym założeniem było przećwiczenie systemu, którym mamy grać w sezonie. Walczyliśmy, dawaliśmy z siebie 100 procent, czasem brakowało skuteczności. Myślę, że to było dobre przetarcie przed ligą - wyjaśnia Pluta.
Choć uroczysta inauguracja ligi odbyła się w miniony czwartek, kiedy to Trefl pokonał Energę Czarnych, reszta zespołów rozpocznie zmagania w sobotę. Największym faworytem rozgrywek jest oczywiście obrońca trofeum, ekipa Asseco Prokomu Gdynia. Doświadczenie Pluty nakazuje jednak nieco inaczej spojrzeć na obecną sytuację. - O nikim nie można powiedzieć, że jest nie do pokonania. Oczywiście, patrząc na skład, Asseco to faworyci, ale do play-off jeszcze wiele się może wydarzyć. Parafrazując pana Kazimierza Górskiego, piłka jest jedna, a kosze są dwa... - śmieje się zawodnik.
O co zatem walczą w obecnym sezonie włocławianie, którzy rozgrywki zainaugurują spotkaniem w Warszawie z drużyną Polonii 2011? - Naszym celem na ten moment jest awans do czwórki najlepszych zespołów w lidze. Jak już się tam znajdziemy - wszystko się może zdarzyć. Wierzę, że stać nas na półfinał i na walkę o medale - mówi obrońca, dodając po chwili - Nie wiadomo jednak, jak będziemy się prezentować personalnie w trakcie sezonu. Zwłaszcza w obliczu przepisu o dwóch Polakach na boisku, wszyscy muszą być zdrowi i grać. Mnie też czeka jeszcze dużo pracy, ale w lidze będę robił swoje - kończy optymistycznie Pluta.