Po 294 dniach piekła Brittney Griner w końcu jest na wolności. Koszykarka opuściła rosyjskie więzienie w ramach wymiany więźniów z Rosją. W przeciwną stronę powędrował natomiast handlarz bronią i były sowiecki oficer wojskowy - Wiktor But.
Pierwszym przystankiem Brittney Griner po powrocie do Stanów Zjednoczonych jest Brooke Army Medical Center w San Antonio w Teksasie. To specjalistyczny szpital wojskowy, który leczy zarówno cywilów, jak i personel wojskowy. Zajmują się tam osobami, które przeżyli tortury i inne podobne urazy.
Jej agentka Lindsay Kagawa Colas w rozmowie z ESPN przekazała zaskakujące wieści. Okazuje się, że Griner 10-miesięczny pobyt w rosyjskim więzieniu zniosła nadspodziewanie dobrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
- Ma teraz czas, by odpocząć i zdecydować, co dalej. Bez żadnej presji. Ma się naprawdę dobrze. Wydaje się, że zniosła to wszystko w całkiem niewiarygodni sposób - powiedziała Colas.
W tym tygodniu koszykarka ma wydać komunikat dotyczący swojej przyszłości, a także tego, co działo się w ostatnich miesiącach jej życia. Zawodniczka nie myśli o powrocie do koszykówki. W więzieniu w Moskwie strażnicy chcieli jej dać piłkę, ale ona odrzuciła tę propozycję.
- Nie ma harmonogramu jej powrotu. Ponownie integruje się ze światem, który teraz dla niej się zmienił. Z punktu widzenia bezpieczeństwa nie będzie mogła poruszać się po świecie tak, jak to dotychczas robiła - dodała Colas.
Przypomnijmy, że Griner do więzienia trafiła w lutym, kiedy to na rosyjskim lotnisku przez służby celne. Powód? W jej bagażu znaleziono mniej niż gram oleju haszyszowego, który był zawartością e-papierosa. Skazano ją na dziewięć lat więzienia.
Czytaj także:
Putin zabrał głos ws. uwolnionej koszykarki. Zdradził, czego Rosja nie odmówi w przyszłości
Pierwsze zdanie chwyta za serca. Emocjonalna reakcja klubu Amerykanki